Metoda Silvy

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Metoda Silvy

autor: DragonFire » 2007-09-18, 15:25

Cytat za Cytat
Wygorowne oczekiwania sa wlasnie powodem dlaczego ludzie ida na kurs, oczekuja, ze nagle stanie się cud i sa rozczarowani. Nacisk jaki sobie sprawiaja blokuje raczej rozwoj i wpadamy do blednego kola.
Jak do mnie z tym pijesz, to nie byłem na żadnym kursie, jedynie co to kupiłem książke pana Silvy. Jako, że zajmuje się różnymi duchowymi umiejętnościami, miałem chęć na wykorzystanie energii, której miałem zawsze okropnie dużo w jakimś pożytecznym celu. To nie porażki, tylko właśnie chęć poznania świata nieco z innej strony. A porażki w każde zwycięstwo są wliczone, bo bez nich nie było by nauki, a więc postępu. Nie pisz, że ludzie muszą być oszustami, żeby się rzucić na umiejętności w leczeniu innych. To jak żerowanie na chorobach innych. Czyli very bad :>
Tylko ludzie o czystym sercu posiądą te umiejętności, a cała reszta, albo wcale, albo połowicznie.

[ Dodano: 2007-09-18, 14:42 ]
Wysylanie Reiki dla innych nie moze byc nadrzednym celem kursu.
No, najpierw my się nachapiemy, a potem resztki rozdamy biedakom - i tak się będą cieszyć, że w ogóle coś dostali. Z tym to się nie zgodze. Chyba inaczej trzeba było by to ująć. Reiki to energia, która potrzebuje jakiegoś przekaźnika, który ją kieruje w wyznaczoną osobę. Przekaźnik ten nie może być zanieczyszczony. I tu musi sam siebie oczyścić, czy tą energią, czy medytacją, żeby mógł w całości dobrze funkcjonować. Jednak, jeśli ma zamiar ze szczerego serca leczyć tą energią innych, musi się nauczyć jak ją wykorzystywać, a w czasie nauki się oczyści - przynajmniej u mnie tak było, to wiem co pisze.
Reikowiec nie ma prawa nazywac siebie "uzdorowiecielem" lub "uzdrawiac". Jestesmy tylko narzedziem, kanalem energii Reiki;).
Ma prawo - wolna wola, pamiętasz? Ludzie mają ją dla siebie - i problem jest w tym, że nie potrafią jej dawać innym, ale mają ją także w innych. Jednak, ten, kto nazywa siebie królem, wcale nie musi nim być. Innymi słowy, jeśli wychwalasz się, że jesteś tym i tamtym, to raczej unika się ciebie, gdyż coś tu "śmierdzi".
I z innej strony bijąc, jeśli przekazujesz energie, to należysz do wielkiej, wspaniałej rodziny, w której każdy może się nazwać tak samo jak ty, ale się nie nazwie, bo nazwa nic nie znaczy, jeśli nie można jej poprzeć umiejętnościami/faktami dokonanymi. Więc osobiście do siebie mówie, tak, jestem lekarzem, bo lubie nim być, lecz jeśli ktoś mnie pyta, czy nim jestem, odpowiadam, "sprawdź, to się dowiesz".

[ Dodano: 2007-09-18, 14:45 ]
ostrzegam przed wygorowanymi oczekiwaniami.
By marzenia się spełniły, trzeba na nie zapracować i to nie raz bardzo ciężko, gdyż za ciężką pracę, masz także godną niej zapłatę. Jeśli ktoś oczekuje, że będzie przenosił góry, po przeczytaniu czegoś i jednym malutkim "eksperymencie" no to wybacz, ale chyba jest zbyt naiwny.

autor: The Little One » 2007-09-04, 19:06

Reikowiec nie ma prawa nazywac siebie "uzdorowiecielem" lub "uzdrawiac". Jestesmy tylko narzedziem, kanalem energii Reiki;).
Owszem, w stu procentach się z Tobą zgadzam. Jak powiedziałaś, jesteśmy tylko przekaźnikiem energii ReiKi. Logicznym jest, że taki Reikowiec nie może uzdrawiać innych, póki sam nie jest w pełni zdrowy, czysty.
Chodziło mi jednakże o to, że zdarzają się ludzie, którzy decydują się na dostąpienie inicjacji ReiKi i uzdrawianie ludzi chcąc w ten sposób stać się "lepszymi" we własnych oczach. Choć podświadome, nie jest to zdrowe i może w znacznym stopniu blokować nieraz dość okazały potencjał. Dlatego uważam, że zanim człowiek weźmie się za ReiKi, powinien już być rozwinięty do pewnego "poziomu" - że to tak określę.

autor: Titania (usunela konto) » 2007-09-04, 11:53

The Little One pisze: Czepiam się, przyznaję. Ale byłam pewna, że jeśli ktoś idzie przykładowo na kurs ReiKi, robi to po to, żeby leczyć ludzi - dlatego, że wyraża taką właśnie chęć. Moim zdaniem osoby, które pchną się w tym kierunku ze względu na 'zalepienie' tym swoich porażek i niespełnionych oczekiwań, nigdy nie posiądą tych sztuk w pełni, bo podświadomość będzie wiedziała, o co tak naprawdę chodzi.
Nie Little One, powiedzialabym to raczej tak: kurs Reiki ma na celu w pierwszym rzedzie uzdrowienie i zmiane osoby, ktora zdecydowala
się przyjac inicjacje Reiki. Wszystkie zmiany powinno się zaczac od siebie.
Wysylanie Reiki dla innych nie moze byc nadrzednym celem kursu.

Reikowiec nie ma prawa nazywac siebie "uzdorowiecielem" lub "uzdrawiac". Jestesmy tylko narzedziem, kanalem energii Reiki;).

I oczywiscie rowniez po kursach Reiki, czy Silvy nie zamieniamy się w istoty perfekcyjne, rowniez mamy dobre i zle humorki. Jestesmy tego moze bardziej swiadomi......Rowniez i ludzie po kursach maja problemy, umieraja....jak pan J. Silva czy sam Usui. :wink: ostrzegam przed wygorowanymi oczekiwaniami.

autor: Barboss » 2007-08-27, 19:24

Zgadzam się z Tobą Tle Little One...
Nie chciało mi się rozpisywać więcej na ten temat, bo liczyłem że spotkam się raczej ze słowami pesymistycznymi ze strony forumowiczów... W życiu najważniejsza jest miłość. To ona kształtuje naszą osobowość i pomaga człowiekowi odnaleźć samego siebie. Żeby osiągnąć stan równowagi, należy przede wszystkim zerwać z nałogami. Nałogi prowadzą do powstania astralnych robaków. Są to fragmenty energii energii umieszczone w okolicach głowy, które wysysają energię z człowieka, dodatkowo podsycając jego rządzę i nałogi. Kolejną sprawą jest kierowanie się dobrem. Należy pamiętać, że zło daje szybko efekt, dlatego też wielu wybiera ciemny szlak. Czynione dobro powraca później, ale jest "słodsze", to nagroda na którą warto czekać. Zasadniczo ważną sprawą jest zrozumienie samego siebie, oraz sposobów postępowania innych ludzi. jeśli człowiek kieruje się miłością i dobrem, to łatwiej jest mu zrozumieć samego siebie. Magię posiada w sobie każdy z nas, a odkryć można ją tylko poprzez indywidualne praktyki i pracę nad samym sobą.

Byłam zmuszona usunąć dwa posty pod spodem ze względu na to, że nie wnosiły nic do dyskusji.
// The Little One

autor: The Little One » 2007-08-27, 18:04

Barboss prawdę powiada!
Właśnie dlatego każdy, kto chce osiągnąć wewnętrzną równowagę, rozwijać zdolności 'pozazmysłowe', poszerzać swoją duchowość, musi znaleźć źródło tego wszystkiego w sobie.
Fakt, tacy 'mistrzowie' prowadzący kursy często (bo nie możemy powiedzieć, że zawsze - zdarzają się i tacy, którzy uczą ludzi różnych sztuk za darmo.) korzystają z tego, że często osoby zainteresowane czują się zbyt niepewnie w temacie, żeby zacząć robić coś samemu.
Jak wspomniał Barboss, warto zacząć chociażby od medytacji, choć nie jest to jedyna droga ;p Tak naprawdę sednem tego, co niejako potrzebujemy osiągnąć jest rozwój naszej duchowości, wrażliwości na dotąd niezgłębione aspekty naszego życia, kochanie Miłością Boską i w rezultacie tego wszystkiego - Oświecenie.

autor: Barboss » 2007-08-27, 16:23

Metoda Silvy...
Brzmi ciekawie... Nauka panowania nad sobą, uzyskanie stany doskonałego oczyszczenia...PO kursie człowiek otrzymuje zaświadczenie ukończenia, jeśli robi kurs 3 letni, zostaje inżynierem. Fajna sprawa, tylko patrzymy w nasza portmonetkę i...widzimy cuda rodem z Koperfield'a...Pieniądze znikają :D
Wszelkie płatne kursy, podżegają tylko komercję i żerują na ludzkiej chęci osiągnięcia doskonałości, oraz braku wiary we własne siły. Nie dajcie się omotać takowym praktykom.Kursy są fałszywą obietnicą osiągnięcia doskonałości i czystości ducha. Tak na prawdę poszukując doskonałóści na kursach, człowiek zatacza błedne koło, liczy że prowadzący zrobi to za niego. Można to zjawisko przyrównać do zdobycia magicznej mocy, poprez dotkniecie jakiegoś przedmiotu. Po takowym kursie, człowiek staje się jeszcze bardziej zbłąkany i zagubiony. Wdrażając poznane taktyki w życie, zauważa, że nic one nie dają. Czy student chodzący na wykłady, ale śpiący na nich zaliczy egzamin, bez wcześniejszej nauki? Nie...Tak też jest z nauka na kursach. Jeśli ktoś na prawdę chce uzyskać stan równowagi, niech weźmie los we własne ręce i zacznie wierzyć we własne ręce. Najlepsza metodą jest medytacja. Wydaje się że jest ona bardzo łatwa. Czy aby na pewno? Jest to metoda złożona, prowadząca do osiągnięcia wewnętrznego spokoju oraz autozrozumienia. Tylko dzięki tym dwóm czynnikom można doprowadzić do stanu nirwany. Każdemu, kto na prawdę chce nauczyć się czegoś więcej o samym sobie i osiągnąć najwyższy stan uniesienia, proponuję zainteresować się ta metodą. Kto zaprzeczy potędze i skuteczności medytacji, powołując się na jakiś papierek i kursy, zaprzeczy jednocześnie potędze starodawnej filozofii tybetańskich mnichów...Niech te osoby nazwą się same oszustami, a następnie zaczną medytować. Tylko tak może osiągną z czasem prawdziwy stan równowagi. Pozdrawiam wszystkich...(słowo "czas" w tym przypadku oznacza bardzo długo okres, często przekraczający więcej niż jedno wcielenie)...

autor: The Little One » 2007-08-27, 14:21

Mysle, ze kazdy w zyciu (ja napewno) ma od czasu do czasu doly czy jakies stany depresyjne.
Przewaznie wlasnie ludzie, ktorzy decyduja się zrobienie jakiegos kursu Silvy czy Reiki.
To oznacza, że duży procent emo również jest po kursach ReiKi, lub innych? ;D O ile Świat byłby wtedy lepszy **
Cos musialo poruszyc ich do zrobienia kroku w tym kierunku a to sa przewaznie jakies niespelnione oczekiwania lub porazki.
Czepiam się, przyznaję. Ale byłam pewna, że jeśli ktoś idzie przykładowo na kurs ReiKi, robi to po to, żeby leczyć ludzi - dlatego, że wyraża taką właśnie chęć. Moim zdaniem osoby, które pchną się w tym kierunku ze względu na 'zalepienie' tym swoich porażek i niespełnionych oczekiwań, nigdy nie posiądą tych sztuk w pełni, bo podświadomość będzie wiedziała, o co tak naprawdę chodzi.
malo kto idzie na kurs kierujac się bezwarunkowa miloscia...ona pojawia się pozniej!
Masz rację - pojawia się później, o ile w ogóle się pojawia. I fakt, wątpię, żeby na taki kurs szło wielu ludzi kierujących się w życiu bezwarunkową Miłością. Bo jeśli ktoś właśnie tą Miłością kieruje się w życiu, wie że to samo, a nawet więcej może osiągnąć bez takich kursów.

autor: Titania (usunela konto) » 2007-08-27, 10:52

DragonFire pisze:Nie tyle niezrównoważona, bo to sformuowanie się niestety w polsce kojarzy z psychopatami, co nie potrafiąca opanować tego stanu.
P.S.
Chyba ostatnio byłem taką osobą :|
Mysle, ze kazdy w zyciu (ja napewno) ma od czasu do czasu doly czy jakies stany depresyjne.
Przewaznie wlasnie ludzie, ktorzy decyduja się zrobienie jakiegos kursu Silvy czy Reiki. Cos musialo poruszyc ich do zrobienia kroku w tym kierunku a to sa przewaznie jakies niespelnione oczekiwania lub porazki. malo kto idzie na kurs kierujac się bezwarunkowa miloscia...ona pojawia się pozniej!

Wygorowne oczekiwania sa wlasnie powodem dlaczego ludzie ida na kurs, oczekuja, ze nagle stanie się cud i sa rozczarowani. Nacisk jaki sobie sprawiaja blokuje raczej rozwoj i wpadamy do blednego kola.

autor: DragonFire » 2007-08-27, 04:11

Nie tyle niezrównoważona, bo to sformuowanie się niestety w polsce kojarzy z psychopatami, co nie potrafiąca opanować tego stanu. To tak, jak jazda wozem konnym, nie każdy wie gdzie jest kierownica i gaz/hamulec, tymbardziej, że trzyma tylko za lejce ;)

P.S.
Chyba ostatnio byłem taką osobą :|

autor: Titania (usunela konto) » 2007-08-26, 15:21

THX za wiele ciekawych odpowiedzi.
Tak,...mysle, ze Cogito ma w pewnym sensie racje. Osoba niezrownowazona moze nie poradzic sobie ze wszystkim co na nia spadnie w stanie alfa. Gdzies w necie czytalam komus pojawil się szatan czy cos tam w laboratorim.
Wazne aby nie zapomniec, ze my sami jestesmy stworcami i nieproszonych gosci, mozna latwo usunac, bez walki.

Jak napisal sam Autor Silva: mile widziane sa nowe pomysly i odkrywanie nowych technik w jego metodzie. Jesli cos nie wychodzi poprostu zostawiamy...

A tutaj linbk do filmu Secret°!!!!

http://osiagacz.info/w-skrocie/filmy/fi ... ecret.html

autor: DragonFire » 2007-08-21, 17:48

"nie zabraniaj mi wyznawania mojej filozofii, dobrze? "
A ty nie narzucaj swojej :>

(możliwe to, by ktoś się kropił obrzydliwie śmierdzącą wodą kolońską pod moimi oknami, a gdy żem wyjrzeć zechciał, to czmychnął perfidnie szubrawiec? a fu! :( )

"est pewna subtelna różnica między Tobą, a całym Światem, wiesz?"
I cały twój post: I VICE VERSA. A teraz przejdźmy do miłych spraw:

Vegan.
Ja bym w ogóle nie polecał programowania siebie w dzisiejszych czasach. Można uważać, że się siebie programuje jak chce, ale to z czyjegoś pomysłu i wskazówek się korzysta. Więc się programuje siebie pod dyktando kogoś innego. To tak, jakby oddawać siebie podświadomie czyjejś woli.

Sam zakupiłem książkę pana S. i w domu się zabawiam w jego metody, ale staram się swoje odnajdywać, bym zbytnio nie musiał polegać na czyichś. My wszyscy możemy być wskazówkami tylko dla innych, ale to oni sami muszą odnaleźć własne drogi. Jednak bez tych wskazówek, było by im zbyt trudno... I niestety wśród tych dobrych, znajdą się też ci źli, którze zechcą podporządkować innych pod siebie. Oby pozytywni odbiorcy byli mądrymi postaciami.

TLO, jako, że nie zamierzam się z tobą kłócić na forum, czy gdziekolwiek indziej ("Zresztą, nie tylko ja, a ludzie, którym pomagam również" - Hitler też pomagał oczyścić planetę. Ale czy tą jego pomoc Pomocą można by nazwać? - Może niech się ci inni wypowiedzą, co? Gdyż ważniejsze od twojego zdania są zdania tych, którym rzekomo pomagasz), to skorzystam z tego fikuśnego przycisku Ignoruj - pierwszy raz, ależ mnie to kręci. Jeszcze go muszę znaleźć :D

autor: The Little One » 2007-08-21, 12:23

A rzeczywistość kreujemy własnymi chęciami i oddziaływaniem na otoczenie, a więc pracą na coś, a nie "wolą"
Wg mnie właśnie Wolą - nie zabraniaj mi wyznawania mojej filozofii, dobrze? ^.^
"wolą" - to sformuowanie akurat nic nie znaczy - dla ciebie tak, ale dla tych, których masz wokół siebie i tych, którzy ciebie nie rozumieją to nie ma żadnego zastosowania.
To że Wola nie znaczy nic dla Ciebie, nie oznacza że znaczy też nic dla innych. Jest pewna subtelna różnica między Tobą, a całym Światem, wiesz? ;)
Innymi słowy, ludzie nie widzą czegoś co leży przed nimi, a ty im nie chcesz wskazać palcem tego miejsca, gdzie to leży, by było im łatwiej.
Owszem, masz rację. Nie wskazuję niczego palcem, a daję słowne wskazówki. Właśnie dlatego choć mamy podobny cel w życiu, mnie udaje się go osiągać, a Ty stwarzasz jego iluzje.
Nie można całe życie podcierać innym tyłka - w końcu muszą nauczyć się sami, bo nigdy nie będą w pełni samodzielni, a zostaną skazani na uczepienie się Twojego ogona. Muszą zacząć MYŚLEĆ sami - Ty za nikogo tego nie zrobisz.
Ale i tak mnie nie zrozumiesz, gdyż tylko twoja rzeczywistość jest dla ciebie ważna, a moja ci zagraża...
Doskonale Cię rozumiem ^.^ Również przechodziłam kiedyś przez etap, na którym Ty teraz jesteś ;) A w tym momencie nie puszczam, wbrew pozorom, koło uszu tego co mówisz, a bacznie słucham i analizuję. Nie możesz jednak ode mnie oczekiwać, że będę się z Tobą zgadzać.
Zaraz posypią się uwagi, albo wywalisz mi posta... To forum nie posiada wolnej woli
Nie mam zamiaru, jako że i tak nie moderuję tego działu ;)
I jeszcze coś, ad acta:
"stosuję sobie tak często jak jest mi to potrzebne."
STS, czy STO?
Nie wyciągaj wniosków na podstawie uprzedniego łapania za słówka - daleko na tym nie zajedziesz.
Dodam jeszcze tylko, że sama wiem, jakie mam powołanie w życiu i nie muszę Ci się tłumaczyć ^.^
Nie muszę również odpowiadać na pytanie STS, czy STO <;
Również sama wiem to najlepiej. Zresztą, nie tylko ja, a ludzie, którym pomagam również ;)

autor: DragonFire » 2007-08-20, 21:24

O mylisz się, szczegóły mają znaczenie, duże. Bez nich była byś tylko pustką. Spójrz w lustro, zobacz ile masz tych szczegółów wokół siebie. Bez nich nie było by niczego. To samo tyczy się wyobraźni (ostatnio zauważyłem, że jak myśle, to całym ciałem - całą formą, a nie tylko umysłem - więc wyobraźnia dla całego/j ciebie).
I gdybyś widziała szczegóły, to byś dojrzała także ten fakt, oczywisty i dostrzegalny bez posługiwania się żadnymi przyrządami.
A rzeczywistość kreujemy własnymi chęciami i oddziaływaniem na otoczenie, a więc pracą na coś, a nie "wolą" - to sformuowanie akurat nic nie znaczy - dla ciebie tak, ale dla tych, których masz wokół siebie i tych, którzy ciebie nie rozumieją to nie ma żadnego zastosowania. Innymi słowy, ludzie nie widzą czegoś co leży przed nimi, a ty im nie chcesz wskazać palcem tego miejsca, gdzie to leży, by było im łatwiej. Ale i tak mnie nie zrozumiesz, gdyż tylko twoja rzeczywistość jest dla ciebie ważna, a moja ci zagraża... Zaraz posypią się uwagi, albo wywalisz mi posta... To forum nie posiada wolnej woli :|

I jeszcze coś, ad acta:
"stosuję sobie tak często jak jest mi to potrzebne."
STS, czy STO?

autor: The Little One » 2007-08-19, 12:05

Nie wiem, czy wiecie, ale jest o tym film. Nazywa się "The Secret" (już gdzieś podawałam linka do torrenta z tym filmem na forum).
W każdym razie jeden pies, czy metoda Silvy, czy metoda DF, czy The Little One, ważnym jest to, żeby oddziaływało to na naszą świadomość tak, abyśmy byli pewni, że zadziała.
I nie jest ważne, czy przesuwasz sobie jakieś obrazki z przeszłości/przyszłości przed oczami, czy robisz to w prawo, w lewo, czy w górę. - To wszystko to tylko nic nie znaczące szczegóły.

Nie zaprzeczam w tym momencie działaniu tej metody, bo działa, owszem - stosuję sobie tak często jak jest mi to potrzebne.
Zaznaczam tylko, że to my kreujemy naszą Rzeczywistość za pomocą Woli! Tak więc cała ta metoda to po prostu fakt tak oczywisty, że aż niedostrzegalny ;)

autor: DragonFire » 2007-08-18, 02:20

"Obrazy powinno przesuwac się się myslach z lewj na prawa strone"
A właśnie, nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego, jak chce sobie w umyśle przesunąć jakieś wydarzenie, by zobaczyć lub przypomnieć sobie coś wstecz, to zawsze przesuwam z prawej na lewą stronę... Nie wiem skąd mi się to wzieło, ale zawsze mi to pasuje. Widocznie tak działa to jako przewijanie wstecz tej taśmy, a w przód, jako "czarowanie" pozytywnych wydarzeń.

"zlota lub twojego ulubionego koloru."
Pomaga kolor promieni słońca w południe ;) Złoty nie daje mocnego efektu... W każdym razie nie wolno używać ciemnych odcieni kolorów, tylko albo jaskrawych, albo jasnych... A jak ktoś uwielbia czarny, to niech sobie to w ogóle daruje, bo może wyjść bardzo fatalnie.

"Silva poleca tez odwiedzanie stworzonego przez kazdego uzytkownika swojego labolatorium"
Nasze wnętrze, harmonia z umysłem, sercem, duchem jest jednym, wielkim laboratorium. A wszystko właśnie jest do wykorzystaniu po wejściu w stan medytacji, albo alfa, jak komu spasi :-P

...
Ja stosuje tą metodę - jak coś, w zasadzie połączenie kilku, ale właśnie z wizualizacją i kurde mol... DZIAŁA! W leczeniu siebie i innych, na odległość, nawet nie wiedząc jak ktoś wygląda, wystarczy wyobrazić sobie daną postać i przypisać w myślach do niej imie, bądź to co wiemy o tej osobie, choćby obrazy jakieś. Ważne bardzo jest tło w jakim kogoś widzimy, oraz ostateczny efekt, który wyobrażamy sobie jako absolutne szczęście np w oczach tego kogoś i w naszym sercu. Jeśli ktoś jest szczęśliwy to i my musimy być, by wzmocnić efekt, najlepiej się jest też wzmocnić wiarą i wyobrazić sobie swoich opiekunów, jak pomagają temu komuś.
Różne kombinacje dają coraz to lepsze wyniki.
Całość działa, bo testuje to na różnych osobach, które opowiadają mi potem co to dało. Dobrze jest także, gdy ktoś robi to samo co my, ale w naszą stronę - można mieć piękne sny i poprostu cudowny następny dzień po czymś takim ;)

Metoda Silvy

autor: Titania (usunela konto) » 2007-08-16, 16:16

Przez ostatnie pare tygodni zainteresowala mnie "nie nowa" juz Metoda Silvy.
Dziwi mnie, ze nic nie znalazlam na ten temat tutaj na forum...
W internecie mozna znalezc wiele informacji na temat Metody Silvy, w Polsce prowadzone sa rowniez kursy. Moja wiedza opiera się na informacjach z internetu, rozmowach z praktykujacymi i przeczytaniu trzech ksiazek, ktore napisal sam Jose Silva.


Metode Silvy nazywa się rowniez samokontrola umyslu. Caly sekret polega na wejsciu w stan alfa przy pomocy specjalnej medytacji (z beta ok. 20 Hz na nizsze frekwencje ok 10Hz) i programowaniu swoich celow, wyobrazaniu sobie pomyslnego zakonczenia spraw lub uleczaniu siebie lub innych.
Obrazy powinno przesuwac się się myslach z lewj na prawa strone. Sytuacja wyjsciowa czyli problem moze byc obejmowana w szara, brzydka ramke a sytuacja koncowa w piekna, zlota lub twojego ulubionego koloru.

Silva poleca tez odwiedzanie stworzonego przez kazdego uzytkownika swojego labolatorium z dwoma doradcami. W laboratorium mozna wymyslac potrzebny sprzet np. prysznic z energii lub fioletowego swiatla. Specjalne kremy odmladzajace lub odchudzajace , itp. wszystko czego wyobraznia zapragnie.

Metoda przypomina mi bardzo teorie Huny, w ktorej sami kreujemy swoj swiat i jakim go widzimy takim tez jest.

Uwazam, ze przeczytanie ksiazek Silvy i wykonywanie podanych cwiczen moze swietnie zastapic kurs. Co nie zastapi jednak pracy w grupach...Najlepiej uczyc się i cwiczyc razem z kims. Na stronie Silvy jest tez darmowy online kurs (po angl.) i dzwiek do medytacji w mp3 formacie.

Jesli ktos z forum zna lub stosuje Metode Silvy prosze o feedback i doswiadczenia z metoda!


:idea: :idea: :idea: :fuckyou2:

Na górę