autor: Usunięto użytkownika 2401 » 2007-01-18, 14:24
Hm, jest wiele rzeczy o których na tym forum nie wspomniano. Interesuję się zmorami dość długo. Podzielę się tym co wiem.
Zmora w staropolskich wierzeniach to dusza ludzka wychodząca z ciała pod osłoną nocy. Jej ludzkie wcielenie można rozpoznać po zrastających się nad nosem brwiach( zjawy czy inne postacie ezoteryczne utożsamiano z nietoperzami, takie brwi przypominają kształt nietoperza). Osoba, która w nocy jest zmorą może być nią świadomie bądź nieświadomie. Jest nią najczęściej kobieta. Zmorą działającą nieświadomie jest siódma córka w rodzinie, bądź córka kobiety, która będąc z nią w ciąży przeszła między dwoma innymi kobietami będącymi w ciąży też z córeczkami. Sukkuby i inkuby to zmory wychodzące z ciała świadomie w celu przeżycia uniesienia seksualnego. Dręczenie człowieka przez zmorę wygląda w każdym przypadku podobnie. Zmora siada na klatce piersiowej ofiary dusząc ją w ten sposób i robi małą dziurkę w ciele pijąc jej krew, lub wkłada swój język do buzi i wysysa siły życiowe (stąd bezdźwięczna mowa czy krzyk). Działanie sukkubów i inkubów zostało dość szczegółowo opisane wcześniej. Zmora po wyjściu z ciała może przyjmować postać wspomnianej słomki, kota, żaby, ropuchy i małych gryzoni (myszy, szczura). Zmora czasami nie może odnaleźć swojego ciała i zmęczona wchodzi w ciała zwierząt (najczęściej koni) powodując ich obłęd. Są różne sposoby walki ze zmorami. Najskuteczniejsza to spanie na brzuchu(jak usiądzie na klatce piersiowej??). Są też inne. Np. poruszanie przed snem dużym palcem od nogi, pomodlenie się czy w ostateczności włożenie palca do odbytu (zmory nie lubią brzydkich zapachów
).
Jeśli chodzi o zmory to mogę przetoczyć kilka historii będących dowodem na ich działalność:
1. Mój dziadek gdy był mały spał razem ze swoją babcią i z dziadkiem ( takie były czasy). Pewnej nocy zmora zaatakowała moją praprababcię. Kobieta za bardzo się nie opierała (zdarzało się jej to wcześniej) tylko ostatkiem sił wykrzyknęła: "Przyjdź jutro o dziesiątej po żur". Następnego dnia sąsiadka z dołu przyszła o dziesiątej i mówi że przyszła po żur. Moja praprababcia złapała za miotłę i zaczęła ją bić. Kobieta popłakała się i powiedziała że to nie jest od niej zależne i wie że robi źle.
2. Mówi się że stan naszego ciała na jawie w tym samym momencie wyraża nasz sen. Jeśli tak rzeczywiście jest to mnie tez zaatakowała zmora. Spałem bardzo twardym snem. Ten sen to był po prostu koszmar. Jego treść była mniej więcej taka: Wszedłem do mojej łazienki i popatrzyłem w lustro. W pewnym momencie moje odbicie wyciągnęło do mnie ręce i zaczęło mnie dusić. Było to straszne uczucie. Czułem jakbym miał zapchaną buzię (język zmory) i straszny nacisk na klatkę piersiową (siedząca zmora). Zacząłem krzyczeć ale mój krzyk był bezdźwięczny (częsty objaw ataku zmory). Kiedy się obudziłem klatka piersiowa ciągle jeszcze mnie bolała. Często jest tak że gdy budzimy się gwałtownie po koszmarze to adrenalina sprawia że jesteśmy pobudzeni. Ja poczułem się straszliwie zmęczony tym "snem" (efekt wysysania energii).
Hm, jest wiele rzeczy o których na tym forum nie wspomniano. Interesuję się zmorami dość długo. Podzielę się tym co wiem.
Zmora w staropolskich wierzeniach to dusza ludzka wychodząca z ciała pod osłoną nocy. Jej ludzkie wcielenie można rozpoznać po zrastających się nad nosem brwiach( zjawy czy inne postacie ezoteryczne utożsamiano z nietoperzami, takie brwi przypominają kształt nietoperza). Osoba, która w nocy jest zmorą może być nią świadomie bądź nieświadomie. Jest nią najczęściej kobieta. Zmorą działającą nieświadomie jest siódma córka w rodzinie, bądź córka kobiety, która będąc z nią w ciąży przeszła między dwoma innymi kobietami będącymi w ciąży też z córeczkami. Sukkuby i inkuby to zmory wychodzące z ciała świadomie w celu przeżycia uniesienia seksualnego. Dręczenie człowieka przez zmorę wygląda w każdym przypadku podobnie. Zmora siada na klatce piersiowej ofiary dusząc ją w ten sposób i robi małą dziurkę w ciele pijąc jej krew, lub wkłada swój język do buzi i wysysa siły życiowe (stąd bezdźwięczna mowa czy krzyk). Działanie sukkubów i inkubów zostało dość szczegółowo opisane wcześniej. Zmora po wyjściu z ciała może przyjmować postać wspomnianej słomki, kota, żaby, ropuchy i małych gryzoni (myszy, szczura). Zmora czasami nie może odnaleźć swojego ciała i zmęczona wchodzi w ciała zwierząt (najczęściej koni) powodując ich obłęd. Są różne sposoby walki ze zmorami. Najskuteczniejsza to spanie na brzuchu(jak usiądzie na klatce piersiowej??). Są też inne. Np. poruszanie przed snem dużym palcem od nogi, pomodlenie się czy w ostateczności włożenie palca do odbytu (zmory nie lubią brzydkich zapachów :D ).
Jeśli chodzi o zmory to mogę przetoczyć kilka historii będących dowodem na ich działalność:
[color=red][b]1.[/b][/color] Mój dziadek gdy był mały spał razem ze swoją babcią i z dziadkiem ( takie były czasy). Pewnej nocy zmora zaatakowała moją praprababcię. Kobieta za bardzo się nie opierała (zdarzało się jej to wcześniej) tylko ostatkiem sił wykrzyknęła: "Przyjdź jutro o dziesiątej po żur". Następnego dnia sąsiadka z dołu przyszła o dziesiątej i mówi że przyszła po żur. Moja praprababcia złapała za miotłę i zaczęła ją bić. Kobieta popłakała się i powiedziała że to nie jest od niej zależne i wie że robi źle.
[color=red][b]2.[/b][/color] Mówi się że stan naszego ciała na jawie w tym samym momencie wyraża nasz sen. Jeśli tak rzeczywiście jest to mnie tez zaatakowała zmora. Spałem bardzo twardym snem. Ten sen to był po prostu koszmar. Jego treść była mniej więcej taka: Wszedłem do mojej łazienki i popatrzyłem w lustro. W pewnym momencie moje odbicie wyciągnęło do mnie ręce i zaczęło mnie dusić. Było to straszne uczucie. Czułem jakbym miał zapchaną buzię (język zmory) i straszny nacisk na klatkę piersiową (siedząca zmora). Zacząłem krzyczeć ale mój krzyk był bezdźwięczny (częsty objaw ataku zmory). Kiedy się obudziłem klatka piersiowa ciągle jeszcze mnie bolała. Często jest tak że gdy budzimy się gwałtownie po koszmarze to adrenalina sprawia że jesteśmy pobudzeni. Ja poczułem się straszliwie zmęczony tym "snem" (efekt wysysania energii).