sny, ich brak a może raczej problem gdzieś u podstaw...

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: sny, ich brak a może raczej problem gdzieś u podstaw...

Re: sny, ich brak a może raczej problem gdzieś u podstaw...

autor: Garest » 2014-03-16, 16:49

Dirty Frank pisze:mam wrażenie że dużo ludzi na prawdę wie o czym mówi
no czesc wie a reszcie się tak wydaje ;p
Dirty Frank pisze:Nie mam i nigdy nie miałem snów a może ich zwyczajnie nie pamiętam.
Mam za sobą 10 lat destrukcyjnego picia a mam 29 - jestem alkoholikiem rzecz jasna w związku z tym.
Przez chorobę alkoholową straciłem wszystko i wszystkich - włącznie z samym sobą.
zapewne ich niepamietasz bo pod wplywem srodkow odurzajacych ciezko o zapamietanie snu
a to ze straciles nawet siebie czyli straciles sens w zyciu oile dobrze rozumiem ;p
bo mialem podobnie
Dirty Frank pisze:Nie mam najmniejszych wątpliwości na dzień dzisiejszy że duchowa strona życia jest tą najważniejszą - bynajmniej dla mnie i tak to widzę od dłuższego czasu.
duchowa jest najwazniejsza ja naprzyklad odkad wlasciwie zaczelem "nalogowo" stosowac oobe widze to tak ze swiat rzeczywisty to gra w ktorej masz tylko jedno zycie ;p (tak w przenosni)
Dirty Frank pisze:Dużo czytam, staram się medytować od kilku tygodni. Nie wymagam od siebie żadnych efektów, robię to bo czuje taką potrzebę. Zdaję sobie również sprawę jak ważna jest to sfera - sen i śnienie, dlatego mnie to męczy.
medytacja pozwala sobie ladnie poukladac mysli i sprawie

sny, ich brak a może raczej problem gdzieś u podstaw...

autor: Dirty Frank » 2014-03-15, 16:19

Witam forumowicze.

Podzielę się z Wami swoim problemem, bo po paru dniach lektury na tym forum, mam wrażenie że dużo ludzi na prawdę wie o czym mówi. Postaram się sprawę opisać dosyć dokładnie, myślę że to problem bardziej indywidualny i wybaczcie jeśli jestem w błędzie i powielam temat.

Nie mam i nigdy nie miałem snów a może ich zwyczajnie nie pamiętam.
Mam za sobą 10 lat destrukcyjnego picia a mam 29 - jestem alkoholikiem rzecz jasna w związku z tym.
Przez chorobę alkoholową straciłem wszystko i wszystkich - włącznie z samym sobą.
Od prawie 3 lat, uczę się wszystkiego od początku. Rozwijam się, pracuję nad sobą, patrze sobie na ręce. Nie mam najmniejszych wątpliwości na dzień dzisiejszy że duchowa strona życia jest tą najważniejszą - bynajmniej dla mnie i tak to widzę od dłuższego czasu.
Dużo czytam, staram się medytować od kilku tygodni. Nie wymagam od siebie żadnych efektów, robię to bo czuje taką potrzebę. Zdaję sobie również sprawę jak ważna jest to sfera - sen i śnienie, dlatego mnie to męczy.
Wypracowałem sobie już jakiś zalążek spokoju ducha, staram się pokochać samego siebie chociaż z moim życiorysem na prawdę nie jest to łatwe. Mam coraz większy wgląd w siebie, w swoje uczucia i emocje, jeszcze niedawno nie miałem go w ogóle. Nie potrafiłem nawet rozmawiać z drugim człowiekiem, chociaż ciężko sobie to wyobrazić. Uczę się pokory. Uczę się w ogóle słuchać i słyszeć.
Nie szanowałem nikogo i niczego - również samego siebie. Upodliłem się do granic możliwości, upadłem na własne dno i jakiś czas temu przeżyłem istne "przebudzenie" a może wstęp do niego.
Obudziłem się jednego dnia i na prawdę spojrzałem na świat zupełnie inaczej, jak bym to dostał od kogoś, nie potrafię do końca tego wytłumaczyć.
Wydarzyło mi się w życiu mnóstwo niewytłumaczalnych rzeczy które na pewno zacznę opisywać na tym forum, mam wrażenie że większość z Was, będzie potrafiła mi odpowiedzieć na kilka frapujących mnie pytań.
Strasznie męczy mnie brak snów bo już wiem jakie to ważne.
Próbowałem już przed snem wiele razy się koncentrować na tym żeby "dziś zapamiętać" swój sen.
Z żadnym efektem póki co. Codziennie się modlę na swój sposób. Staram się przebywać jak najwięcej sam ze sobą bo kiedyś nie potrafiłem tego w ogóle. Może ja ich serio nie mam?
Nie chcę zrobić z tematu swojego życiorysu, bo nie wiem co tak na prawdę jeszcze ma na to wpływ, także z przyjemnością odpowiem na każde pytanie które może pomóc w 'zdiagnozowaniu' problemu i z góry dziękuję za nawet wstępne zainteresowanie sprawą, wierzę że macie ciekawsze zagadnienia do rozpatrywania na co dzień.

Na górę