Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

Re: Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

autor: benq » 2008-08-31, 14:57

Darnok pisze:Benq, w czasie kilku pokoleń wyrośnięcie funkcjonalnych nóg nie jest możliwe :) to ryba w czystym tego słowa znaczeniu, a podczas ewolucji są okazy "przejściowe", brakujące ogniwa. To nie jest tak, że nagle rodzi się ryba z nogami.
Oczywiście masz rację ale tu nie chodzi o normalną ewolucję i nie chodzi też o wyhodowanie ryby z nogami. Chodzi o uzyskanie możliwość ingerowania (a dokładnie jej przyspieszania) w ewolucję. Pomyśl, co byłoby gdyby przyspieszyć ewolucję człowieka, powiedzmy tylko o jeden stopień... to niewyobrażalne a nie zaprzeczysz, że hitlerowcy (a to oni zaczęli te eksperymenty) imali się różnych badań, eksperymentów i prób.

Re: Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

autor: Darnok » 2008-07-16, 23:02

Benq, w czasie kilku pokoleń wyrośnięcie funkcjonalnych nóg nie jest możliwe :) to ryba w czystym tego słowa znaczeniu, a podczas ewolucji są okazy "przejściowe", brakujące ogniwa. To nie jest tak, że nagle rodzi się ryba z nogami.

Re: Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

autor: Spock » 2008-07-16, 21:43

Opowieść na medal. Czyta się z zapartym tchem. Szczere gratulacje.

Weźmy jednak poprawkę na przesadę, jaka występuje w opowieściach przy zakrapianym grillu. Wędkarz złowił normalnego wężogłowa, a potem gadał o "taaaaakiej rybie". Ktoś przypomniał sobie rosjan, ktoś dorobił nogi... I tak narodziła się Trantitla.

Tym niemniej, świetna reporterska robota.

Re: Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

autor: benq » 2008-07-16, 10:44

Darnok pisze:Nie wyobrażam sobie przyspieszenia ewolucji, po co rybie z jeziora nogi? brak żarcia w akwarium? no jeżeli historia prawdziwa, to jest to rewolucja :)
Po to, żeby mogła wyjść na ląd, to chyba jedna z podstaw naukowej
teorii powstania życia. Celem samym w sobie nie było stworzenie ryby
z nogami a jedynie uzyskanie możliwości ingerowania w ewolucję. Wężogłowa
wybrano do tego eksperymentu raczej przypadkowo. Ja tak to widzę :wink:

Re: Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

autor: Darnok » 2008-07-16, 01:44

Nie wyobrażam sobie przyspieszenia ewolucji, po co rybie z jeziora nogi? brak żarcia w akwarium? no jeżeli historia prawdziwa, to jest to rewolucja :)

Trantitla - dziwna ryba w Zalewie Solińskim.

autor: lucyfair » 2008-07-16, 00:36

Historia którą tu opowiem jest tak niesamowita i nieprawdopodobna, że zapewne 95% czytelników w nią nie uwierzy. Jednak pewne fakty tu opisane są możliwe do zweryfikowania. Większość z tych informacji uzyskałem od naocznego świadka, który służył w Ludowym Wojsku Polskim a jego jednostka stacjonująca w Sanoku została skierowana w głębokie Bieszczady do zabezpieczenia terenu na którym w 1988 roku rozbił się radziecki samolot wojskowy. Katastrofa ta dała początek serii wydarzeń których skutki zaczynamy odczuwać właśnie teraz a czym się to skończy nie wiadomo. Człowiek ten przez lata interesował się tą sprawą. Co ma wspólnego radziecki samolot, azjatycka ryba drapieżna i polski wilk zamieszkujący Bieszczady? Zacznijmy jednak od początku...
W kwietniu 1988 roku w koszarach LWP w Sanoku ogłoszono alarm. Pospiesznie załadowano żołnierzy na samochody i skierowano na Baligród a następnie w kierunku granicy z ZSRR. W tym samym czasie regularne oddziały Armii Czerwonej przekroczyły granicę i wkroczyły na terytorium Polski podążając na spotkanie polskiego wojska. Poprzedzały je radzieckie śmigłowce bojowe Mi-24 i transportowe Mi-17 które wysadziły desant w okolicach gdzie kilka godzin wcześniej rozbił się radziecki samolot wojskowy. Radzieccy żołnierze otoczyli i zabezpieczyli bezpośrednie miejsce katastrofy a polscy utworzyli dodatkowy, zewnętrzny kordon ochronny. Oficjalnie Polaków poinformowano, że rozbity samolot to prototypowy Su-27 jednak fakty zdawały się temu przeczyć. Naoczni świadkowie (drwale i wypalacze węgla drzewnego) twierdzili, że rozbił się mały samolot transportowy (prawdopodobnie An-28) a nie futurystyczny jak na owe czasy Su-27 którego przelot owszem, udało im się zaobserwować kilka godzin wcześniej ale przebiegał on bez zauważalnych kłopotów. Przez następne kilka godzin w rejon katastrofy ściągnięto kilka radzieckich jednostek ratownictwa chemicznego i radiologicznego a także doborowe oddziały KGB które przejęły całkowitą kontrolę nad newralgicznym terenem. Polaków stopniowo odsuwano a następnie po około 48 godzinach wycofano z rejonu katastrofy. Las wykarczowano, ziemię przekopano a całość na koniec spryskano z powietrza jakimiś chemikaliami. Wzmianka o tym wydarzeniu nie ukazała się w żadnych mediach ani w 1988 roku ani w ciągu następnych 20 lat. Pamiętajmy jednak, że ZSRR i Układ Warszawski jeszcze istniały. Co więc spadło na bieszczadzki las?
Jest rok 2008 i w Bieszczadach, od jakiegoś czasu notuje się zwiększenie liczby ataków wilków na zwierzęta domowe (drób, owce, krowy, konie a nawet psy) a coraz częściej i ludzi. Dzieje się tak mimo tego, że populacja wilka jest utrzymywana na stałym, w pełni kontrolowanym poziomie od kilku lat. Do tego dochodzi niekontrolowany odstrzał osobników przechodzących na ukraińską stronę granicy, co powinno sprzyjać raczej spadkowej tendencji populacji a przez to i samych ataków. Konflikt na linii drapieżnik – człowiek narasta. Czy jednak ktoś o tym słyszał? W radiu, telewizji czy chociaż lokalnej prasie? Dlaczego milczą ekolodzy i działacze ochrony praw zwierząt? Dlatego, że „komuś” bardzo zależy na dyskrecji. Szczyptę prawdy można pochwycić udając się osobiście w tamten rejon a prawda jest szokująca! Przy zakrapianym grillu można usłyszeć wstrząsające historie. Miejscowi twierdzą, że groźnym drapieżnikiem nie jest wcale wilk a żarłoczna i niebezpieczna istota, ryba z czterema odnóżami. Zwierzę to żyje w Zalewie Solińskim i prowadzi wodno-lądowy tryb życia tzn. swoje legowiska ma pod wodą i tam spędza większość czasu ale zdarza się mu zapędzić na ląd w poszukiwaniu pożywienia. Widywano je podobno nawet 4-5 km od zbiornika. Najprawdopodobniej przebywa w licznych zatoczkach wcinających się w głąb zalesionych wzgórz, dzikich, zarośniętych i do niedawna rzadko odwiedzanych przez człowieka. Pierwsze, półfantastyczne opowieści o dziwnej rybie (ale jeszcze bez kończyn) widywanej w najmniej dostępnych rejonach jeziora pojawiły się jakieś 15 lat temu. Dziś odludnych miejsc jest coraz mniej, więc i konfrontacja stała się nieunikniona. Podobno ryba zaatakowała kilka razy przyjezdnych wędkarzy jak i miejscowych zapuszczających się wieczorem nad wodę. Raz, udało się złapać na wędkę mniejszego osobnika i wciągnąć do łódki ale przerażeni jego agresją wędkarze odcięli żyłkę i wyrzucili dziwne zwierzę do wody. Prawdopodobnie wtedy sfotografowali go telefonem komórkowym. Takich przypadków notuje się coraz więcej. Czym jest dziwne zwierzę? Skąd wzięło się w Zalewie Solińskim? Jaki jest jego związek z radzieckim samolotem który rozbił się tam 20 lat temu?
Podobno w 1994 roku w okolicy pojawił się z prywatną wizytą emerytowany radziecki pułkownik i rozpytywał miejscowych o dużą rybę którą nazywał Trantitlą. Ludzie traktowali go jak dziwaka ale jakiś czas później skojarzyli jego wizytę z dziwną rybą pojawiającą się w jeziorze i odtąd zaczęli nazywać ją Trantitlą. Świadkowie spotkań z Trantitlą którym pokazano zdjęcia różnych ryb drapieżnych wskazali w większości na podobieństwo do Wężogłowa (Channa Argus) z tym, że soliński miał cztery wykształcone kończyny i około 2 metrów długości podczas gdy zazwyczaj ryby te mierzą 1 metr. Co ciekawe w latach 2002-2004 znaleziono te ryby w naturalnych zbiornikach wodnych w USA gdzie wcześniej nie występowały a w których doskonale się zaadoptowały wypierając miejscowe gatunki. Skąd jednak wzięły by się w Polsce?
Idźmy tropem Trantitli. Według nieoficjalny informacji taki kryptonim nosił tajny projekt radziecki prowadzony do końca lat 80-tych w Polsce na tzw. zachodnich ziemiach odzyskanych. Jego początki sięgały II wojny światowej i dotyczyły genetyki a dokładnie badań nad możliwością przyspieszenia ewolucji organizmów żywych. Była to scheda przejęta po Niemcach wraz z tajnym laboratorium zlokalizowanym gdzieś na Dolnym Śląsku. Oczywiście hitlerowcy mieli jasny cel: przyspieszenie ewolucji i nastanie nadczłowieka. Jaki cel mieli Rosjanie? Nie wiadomo. Prawdopodobnie chcieli na początek potwierdzić teorię, iż życie wyszło na ląd z wody. W tym celu wybrali bardzo wytrzymały i podatny na zmiany gatunek wężogłowów aby poprzez ingerencje genetyczne w ciągu dwóch, góra trzech pokoleń tej ryby wykształcić u niej kończyny i wyprowadzić ją na ląd (ryba ta w swej pierwotnej formie potrafi oddychać przez jakiś czas powietrzem atmosferycznym). Nad tym prawdopodobnie pracowali radzieccy naukowcy gdzieś pod Wrocławiem. W obliczu nasilającej się pierestrojki zadecydowano aby przerwać pracę a całą dokumentację, sprzęt i przede wszystkim zamrożoną ikrę ewakuować do ZSRR. Samolot z zamrożonymi próbkami a może nawet ze zmienionymi genetycznie młodymi wężogłowami (nowy gatunek nazwano Trantitllus Argus) wystartował z Wrocławia wiosną 1988 i z niewiadomych przyczyn rozbił się w Bieszczadach. Wężogłów nie ewoluował wprawdzie tak szybko jak oczekiwano ale wygląda na to, że po niespełna 20 latach osiągnął zamierzony stan rozwoju. Tylko w co zmieni się za kolejnych 20 lat? Jeśli ktokolwiek ma jakieś materiały lub był świadkiem dziwnych wydarzeń nad Zalewem Solińskim proszę o podzielenie się swoimi opiniami.

Na górę