Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: JakubW » 2011-01-07, 02:38

Ansuz pisze:Przez dwa i pół roku studiowałem teologię w wyższym seminarium duchownym. Moja przeszłość wiąże się z magią, co na pewno wychodzi od tego, że jestem człowiekiem posiadającym duchowość i zawsze lubiłem tę zakrytą przed ludzkimi zmysłami sferę egzystencji człowieka. Odszedłem z seminarium nie z jakichś głupich pobudek. Odkryłem, że chce robić w życiu coś innego. Dalej ... co z duchowością ? No cóż. Kościół mnie w tym momencie odstrasza. Mówię to z pełna świadomością swoich słów. Nie podoba mi się Kościół od środka :/ Szkoda słów. Nie mam ochoty tam zaglądać. Poza tym, nauka Kościoła mimo iż 'spójna' pozostawia wiele do życzenia. Ja wierzę w Boga, ale Trójca Święta to ... niewyjaśnione owiane tajemnicą ... Coś ... Jeśli ktoś z was ma jakieś pytania zapraszam ... :)
Przepraszam ale uważam że nie mówisz całej prawdy.
1. nie każdy kto studiuje teologię jest "prawie księdzem".
2. gdybyś ją studiował to był tak ochoczo nie mówił o magii.
3. znam ludzi z teologii i rzadko kto nie będąc zagorzałym katolikiem wytrzymuje tam rok.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Darnok » 2010-10-30, 12:22

To dzięki mamie i wielu innym osobom wokół Ciebie brzydzisz się przemocą i masz wbudowane te moralne hamulce.
Prędzej bym się pokusił, że to dzięki mamie mógłbym mieć chęć zabijania- jest wiele kultur, w których zabijanie jest złe, ale w czasie wojny ludzie nie wahają się
A nakierować mnie na materiał mógłbyś, chętnie bym się więcej na temat tych przemyśleń dowiedział

To jest link do pierwszego odcinka (który jest super), a z tą padaczką było chyba w drugim- polecam ci oba bo to po prostu ciekawe.

Jeżeli ktoś źle czyni jakże można przejść obojętnie, dlatego Kościół wtrąca swoje zdanie o in vitro, które jest trudnym tematem.

Oczywiście, że ma prawo się wtrącać, ale z ambony, a nie karać polityków, którzy są tylko wybrańcami ludu- jeśli karzą polityków, znajomych (którzy wspierali osobę, która chce aborcję dokonać), samą zainteresowaną itd., to powinni też ukarać ludzi, którzy tych polityków wybrali, bo dobrze wiedzieli, jaki jest ich plan.
Tyle że Hitler był zdolny tak samo zrobić wszystko, co czyniły te dziadki. Przecież stworzył cały ten zabójczy system. Wiedział doskonale co robi i z pewnością był gotowy nawet na więcej. Przecież gdyby nie alianci, ze świata niewiele dobrego by zostało.
No tak, ale Hitler był jednym diabłem- nasze granice zostały przez takich diabłów przekroczone tysiące razy, z zachodu i wschodu.
Rozmawialiśmy o chrześcijanach sprzed 2 tysięcy lat, nie sprzed 1700.
Różnica pomiędzy tym motłochem była taka, że na początku lądowali w koloseum. Przypatrz się dzisiejszym muzułmanom, którzy atakują europę- gdy jest ich mało, to są religią pokoju, gdy jest ich więcej (Francja chociażby) to prawdziwi mieszkańcy boją się wyjść. Gdy przejmują władzę, to niszczą wszystkich ludzi, którzy im nie odpowiadają (we Francji to będą politycy- w Holandii zabili już jednego reżysera, robili zamachy na innego polityka i o ile dobrze pamiętam, to jednego też zabili).
Nie twierdzę, że ten motłoch reprezentował 2 tyś. lat temu filozofię Jezusa- ale to ludzie tworzą religię i tak ona wtedy wyglądała.
Zresztą wtedy dopiero Chrześcijaństwo stawało się legalne, więc to oni robili fundamenty, dla legalnego stowarzyszenia.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: bimber55 » 2010-10-29, 23:43

Darnok pisze: Mi chodzi o ludzi- religia ma tutaj mało do czynienia. Nie zabiję człowieka dlatego, że mi mama zabroniła i straszyła sądem ostatecznym, tylko dlatego, że mam wbudowane moralne hamulce i brzydzę się przemocą.
http://www.newsweek.pl/magazyn/artykuly ... ch,52943,1
Tutaj dowód, o który prosisz. Może nie jest to świetne źródło, ale o tych odkryciach (i nie tylko nieuropsychologów- zwykła psychologia też to potwierdza) słyszy się coraz częściej.
Pomijam już, że odczucie "rozmowy z Bogiem" to wynik pewnego rodzaju padaczki (też chcesz dowody? a raczej wnioski jednego z najważniejszych naukowców w tej dziedzinie, który jest hindusem)
Ciekawy artykuł. Powiem Ci, że pierwszy raz słyszę o neuronach lustrzanych, dzięki którym się uczymy, ale potwierdzasz moje przypuszczenia, co do wbudowywania moralności za życia poprzez wychowanie. Genetyka z pewnością ma wiele z tym wspólnego, bo przecież określa charakter człowieka czy jego predyspozycje i możliwości, ale nie gra pierwszych skrzypiec. To dzięki mamie i wielu innym osobom wokół Ciebie brzydzisz się przemocą i masz wbudowane te moralne hamulce.

Zaś rozmowy z Bogiem (zakładam, że chodzi o objawienia) zawsze będzie możliwość podważenia przez ludzi niewierzących w prawdziwość ich pochodzenia, czy to przez padaczkę czy inne choroby umysłowe. A nakierować mnie na materiał mógłbyś, chętnie bym się więcej na temat tych przemyśleń dowiedział.
Darnok pisze: Nauka jest powiązana z moralnością, ale religii jest wiele, a moralność mamy (przynajmniej początkowo- ważny czynnik to środowisko) jedną. Nie jestem za klonowaniem ludzi, ale śmiać mi się chce, jak kościół wpycha swoje zdanie w sprawy in vitro mimo, że nikt ich nie pyta. I nie pisałem nigdzie o mordowaniu- czy nauka to tylko mordowanie dla Ciebie? jeżeli kojarzysz naukę z wiadomymi obozami, to szkoda, bo jest jeszcze chociażby prawdziwa medycyna i astrofizyka, która w ogóle się ludźmi nie interesuje.
Jeżeli ktoś źle czyni jakże można przejść obojętnie, dlatego Kościół wtrąca swoje zdanie o in vitro, które jest trudnym tematem. Kler objął stanowisko i się go trzyma, ponieważ wydaje się prawidłowe. Jedno jest pewne, nie jest złe. A in vitro może być złe jeżeli te początkowe stadia w życiu zarodka już są ważne dla Boga jako przyszli ludzie. Osobiście wydaje mi się, że przecież Bóg widząc wszystko, nie stworzy dla tych zarodków, które mają nie dotrwać, dusz aby tylko oskarżyć później rodziców pragnących dziecka o morderstwa. Ale to jest tylko moje zdanie. Właściwie to nawet nie byłbym zdolny zaryzykować i stworzyć sobie szkraba taką metodą. Wybrałbym adopcję, tyle jest dzieci porzuconych.

O morderstwach nie pisałeś, ale ja sobie wyobraziłem bombę atomową, która powstała dzięki nauce i wiadomo do czego posłużyła. Wszystkie odkrycia naukowe mogą zostać wykorzystane dobrze i źle, ale to określa już moralność ludzi mających do nich dostęp. Przecież bomba jądrowa nie jest jedynym owocem prac Einstein'a.
Darnok pisze: W śród tych miliardów znaleźli się ludzie (a konkretniej narody), które ich wylansowały. Śmieszy mnie robienie z Hitlera diabła, kiedy to nie on był na froncie i mordował polaków. Diabłem są te stare dziadki, które teraz jeżdżą do Międzyzdroi z zachodniej granicy- wielu z nich to mordercy, którzy wiele lat temu mordowali, a teraz tłumaczą się, że "to były inne czasy".
Tyle że Hitler był zdolny tak samo zrobić wszystko, co czyniły te dziadki. Przecież stworzył cały ten zabójczy system. Wiedział doskonale co robi i z pewnością był gotowy nawet na więcej. Przecież gdyby nie alianci, ze świata niewiele dobrego by zostało.
Darnok pisze: Zwoje i ich fragmenty z ST, które sięgają setki lat przed Chrystusem, a które są identyczne jak te dzisiejsze. Jezus może nauczał fajną filozofię- gwarantuję ci, że KK nie naucza Cię tak, jak Jezus. Jezus nie wpadł na to, że Maryja zostanie wniebowzięta. Nie wpadł na to, że trzeba płacić za odpusty.
Wiem, że nauczanie Kościoła jest niedoskonałe, ale od tego mam mózg i odpowiednią w nim wiedzę, a także górę analiz i wyciągniętych wniosków, by te różnice wychwytywać.
Darnok pisze: Hahaha- Ci, którzy palili "heretyckie", rzymskie biblioteki, mordowali kobiety, naukowców i ogólnie wszystkich niewierzących? dzisiejsi muzułmanie, którzy tylko maczetą głowy ścinają to pikuś przy tamtym rządnym krwi motłochu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hypatia_z_Aleksandrii
Przeczytaj. Teraz już wiesz, jacy ludzie kładli pierwsze podwaliny.
Rozmawialiśmy o chrześcijanach sprzed 2 tysięcy lat, nie sprzed 1700.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Darnok » 2010-10-29, 20:34

Nawet nie wyobrażasz sobie jak mało przestępstw jest wykrywanych czy zgłaszanych i jak wielu ludzi unika odpowiedzialności karnej
A to co innego- ludzie (w większości katolicy, jeżeli odnosimy się do naszego kraju) wolą załatwiać pewne sprawy wbrew prawu, albo w ogóle. Takie myślenie trzeba zmienić.
Chodzi Ci chyba o pseudokatolików, nie tych prawdziwych.
Mi chodzi o ludzi- religia ma tutaj mało do czynienia. Nie zabiję człowieka dlatego, że mi mama zabroniła i straszyła sądem ostatecznym, tylko dlatego, że mam wbudowane moralne hamulce i brzydzę się przemocą.
http://www.newsweek.pl/magazyn/artykuly ... ch,52943,1
Tutaj dowód, o który prosisz. Może nie jest to świetne źródło, ale o tych odkryciach (i nie tylko nieuropsychologów- zwykła psychologia też to potwierdza) słyszy się coraz częściej.
Pomijam już, że odczucie "rozmowy z Bogiem" to wynik pewnego rodzaju padaczki (też chcesz dowody? a raczej wnioski jednego z najważniejszych naukowców w tej dziedzinie, który jest hindusem)

Czyli można zabijać ludzi dopóki jest to jakimś naukowym, wymyślnym sposobem? Przecież nauka jest ściśle powiązana z moralnością. To filozofia życia określa jak zostaną wykorzystane odkrycia naukowe.
Nauka jest powiązana z moralnością, ale religii jest wiele, a moralność mamy (przynajmniej początkowo- ważny czynnik to środowisko) jedną. Nie jestem za klonowaniem ludzi, ale śmiać mi się chce, jak kościół wpycha swoje zdanie w sprawy in vitro mimo, że nikt ich nie pyta. I nie pisałem nigdzie o mordowaniu- czy nauka to tylko mordowanie dla Ciebie? jeżeli kojarzysz naukę z wiadomymi obozami, to szkoda, bo jest jeszcze chociażby prawdziwa medycyna i astrofizyka, która w ogóle się ludźmi nie interesuje.
Wcale tego nie zasugerowałem. Ty napisałeś, że w momencie śmierci nie będziesz się trząsł, tylko zwyczajnie czekał, aż powrócisz do stanu sprzed życia, a ja to zrozumiałem, że będziesz wtedy spokojny i całkowicie opanowany.
Zasugerowałeś, że będę się obawiał umrzeć, w domyśle przyjąłem- przedwcześnie. Napisałem, że nie boję się wyjść na pole, bo może mnie coś zabić. Śmierć naturalna to co innego- na pewno będę się bał, ale to chyba jak każdy- kończy się mój ostatni etap w życiu i jestem bezbronny, prawda?
a wśród kilku miliardów osób nie znalazł się jeden, który mógłby ich wyleczyć z tej straszliwej choroby. Ogromnie im współczuję, ponieważ oni teraz straszliwie cierpią.
W śród tych miliardów znaleźli się ludzie (a konkretniej narody), które ich wylansowały. Śmieszy mnie robienie z Hitlera diabła, kiedy to nie on był na froncie i mordował polaków. Diabłem są te stare dziadki, które teraz jeżdżą do Międzyzdroi z zachodniej granicy- wielu z nich to mordercy, którzy wiele lat temu mordowali, a teraz tłumaczą się, że "to były inne czasy".

Pogodzeni? Chyba nie myślisz, że jakby mieli możliwość, to by tego nie chcieli zmienić. Perspektywa całkowitej nicości napawa ich takim lękiem, że nawet nie chcą sobie tego wyobrażać.
Na pewno by zmienili- ale zmienić nie mogą, więc jedyne co im zostaje to pogodzenie się z losem, prawda?
Ja też bym sobie przedłużył życie o kilkaset lat, gdym mógł.
Jakie kawałki starożytne? I na jakiej podstawie uważasz, że to katolicy wszystko zmieniają. Chyba nie sądzisz, że "oko za oko, ząb za ząb" jest tym właściwym postępowaniem wobec krzywdzących? Wg mnie to Jezus nauczał całkowicie prawidłowej filozofii życia, a wszystko to jest zawarte w Nowym Testamencie.
Zwoje i ich fragmenty z ST, które sięgają setki lat przed Chrystusem, a które są identyczne jak te dzisiejsze. Jezus może nauczał fajną filozofię- gwarantuję ci, że KK nie naucza Cię tak, jak Jezus. Jezus nie wpadł na to, że Maryja zostanie wniebowzięta. Nie wpadł na to, że trzeba płacić za odpusty.
Na National Geographic ma bodajże w niedzielę lecieć o Szymonie z (teraz ze słuchu piszę) Terei, który żył przed Jezusem, został ukrzyżowany i robił cuda. Czekam z niecierpliwością.
Nie sądzę, raczej by mi wybaczył i wytłumaczył. Pierwsi chrześcijanie byli z pewnością dużo lepszymi ludźmi, niż Ci dzisiejsi. Oni przecież kładli pierwsze podwaliny.
Hahaha- Ci, którzy palili "heretyckie", rzymskie biblioteki, mordowali kobiety, naukowców i ogólnie wszystkich niewierzących? dzisiejsi muzułmanie, którzy tylko maczetą głowy ścinają to pikuś przy tamtym rządnym krwi motłochu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hypatia_z_Aleksandrii
Przeczytaj. Teraz już wiesz, jacy ludzie kładli pierwsze podwaliny.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: bimber55 » 2010-10-29, 19:50

Darnok pisze: Kłamstwo- obowiązuje nas prawo państwa, w którym jesteśmy. I nie łudź się- gdyby okazało się, że w państwie nie ma prawa, to katolicy harcowaliby równo z każdą inną religią i ateistami.
Nawet nie wyobrażasz sobie jak mało przestępstw jest wykrywanych czy zgłaszanych i jak wielu ludzi unika odpowiedzialności karnej. A prawa Boskie obowiązują zawsze i wszędzie, bo przed samym sobą ukryć się niczego nie da. Sąd szczegółowy po śmierci polega na samosądzie. Chodzi Ci chyba o pseudokatolików, nie tych prawdziwych. Mówię Ci, pseudokatolik łamie prawo nagminnie. Przecież to takie łatwe, nikt nie widzi, to już można coś ukraść, a potem liczyć, że albo nie zauważą, albo nie będą podejrzewać, albo ukradziona rzecz ma zbyt małą wartość by za nią biegać i odzyskiwać. A kradzież to kradzież. Spróbuj sobie stanąć przed blokiem i wypić codziennie po piwku, a się przekonasz ile mandatów dostaniesz w ciągu miesiąca. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że żadnego zważywszy jeszcze na to, iż będziesz miał się możliwość ukryć przed przejeżdżającą policją. A za każdym razem łamiesz prawo, pijąc piwo w miejscu publicznym i podlegasz karze grzywny w wysokości 100 zł. Ale to są błache sprawy, istnieją gorsze przestępstwa. Żony i dzieci są maltretowane latami, zanim ktokolwiek się o tym dowiaduje. Wielu spośród zaginionych z pewnością nie żyje i nikt o tym nie wie, oprócz oczywiście sprawców i poszkodowanych. W mediach jest podawana jedynie niewielka cząstka tego, co się naprawdę dzieje na tym świecie. Dla mnie nie jest ważdy kodeks karny i określone w nim zasady, tylko przykazania i dobro ludzi wokół, i jeżeli pojawiłoby się prawo łamiące je, to uważałbym za swój obowiązek nie stosowanie się do niego.
Darnok pisze: Wychowanie ma gigantyczny wpływ na moralność. Ja pisałem o moralności genetycznej, na które są coraz mocniejsze dowody.
Ja nie mam żadnych dowodów na poparcie swoich tez, poza obserwacjami życia mojego i innych ludzi, ale chętnie zobaczyłbym Twoje. Wg mnie moralność jest określana całkowicie przez wychowanie, a genetyka daje nam jedynie cechy charakteru. Odpowiedniego zachowania w określonych sytuacjach uczymy się dopiero w czasie życia eksperymentując samemu lub obserwując zachowania otaczających nas ludzi.
Darnok pisze: Ja jestem za tym, by robić obie rzeczy, ale ich nie mieszać- nie mieszajmy Boga do nauki, ani nauki do filozofii życia.
Czyli można zabijać ludzi dopóki jest to jakimś naukowym, wymyślnym sposobem? Przecież nauka jest ściśle powiązana z moralnością. To filozofia życia określa jak zostaną wykorzystane odkrycia naukowe.
Darnok pisze: W takim momencie będę zachowywać się, jak każdy człowiek- starać się przeżyć. Jednak nie zamierzam zamknąć się w bunkrze, bo to zasugerowałeś.
Wcale tego nie zasugerowałem. Ty napisałeś, że w momencie śmierci nie będziesz się trząsł, tylko zwyczajnie czekał, aż powrócisz do stanu sprzed życia, a ja to zrozumiałem, że będziesz wtedy spokojny i całkowicie opanowany. Byłem tym po prostu zdziwiony, bo przecież ateiści biorą pod uwagę tylko życie materialne.
Darnok pisze: No to wiemy, gdzie skończyli Hitler i Stalin
Po tym co robili można dojść do takiego wniosku. Jest winą całej ludzkości, że doszło do tego, iż tacy ludzie się pojawili na Ziemi i mieli możliwość działania, a wśród kilku miliardów osób nie znalazł się jeden, który mógłby ich wyleczyć z tej straszliwej choroby. Ogromnie im współczuję, ponieważ oni teraz straszliwie cierpią.
Darnok pisze: No bo to zdrowe nastawienie. Ale chyba są z tym pogodzeni, prawda?
Pogodzeni? Chyba nie myślisz, że jakby mieli możliwość, to by tego nie chcieli zmienić. Perspektywa całkowitej nicości napawa ich takim lękiem, że nawet nie chcą sobie tego wyobrażać.
Darnok pisze: Popisujesz się ignorancją. Stary Testament to jeden z największych skarbów wśród Żydów- gdy żyd skryba ogonek źle zrobił, to przepisywał cały manuskrypt. Nie było mowy o przekłamaniach i potwierdzają to odnalezione kawałki starożytne, które brzmią co do joty jak dzisiejsze. Co innego katolicy, co poprawki do swojej części robili co krok, czasami nawet wymyślali rzeczy, przez które Jezus się w grobie przewraca na pewno.
Jakie kawałki starożytne? I na jakiej podstawie uważasz, że to katolicy wszystko zmieniają. Chyba nie sądzisz, że "oko za oko, ząb za ząb" jest tym właściwym postępowaniem wobec krzywdzących? Wg mnie to Jezus nauczał całkowicie prawidłowej filozofii życia, a wszystko to jest zawarte w Nowym Testamencie.
Darnok pisze: A czy nie jest to przypadkiem głównym założeniem każdej religii? gdybyś powiedział katolikowi sprzed dwóch tysięcy lat (może nawet temu samemu, co Jezusa słuchał), że Maryja wniebowstąpiła, to dostałbyś dwa razy w zęby kamieniem.
Nie sądzę, raczej by mi wybaczył i wytłumaczył. Pierwsi chrześcijanie byli z pewnością dużo lepszymi ludźmi, niż Ci dzisiejsi. Oni przecież kładli pierwsze podwaliny.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Darnok » 2010-10-28, 18:57

To prawda, ale jednak wierzącego obowiązują pewne odgórnie narzucone zasady, ateistę zaś tylko te, które sam sobie sporządził, i które w każdej chwili może zmodyfikować.
Kłamstwo- obowiązuje nas prawo państwa, w którym jesteśmy. I nie łudź się- gdyby okazało się, że w państwie nie ma prawa, to katolicy harcowaliby równo z każdą inną religią i ateistami.
Moralność jest wbudowana, ale nie genetycznie, tylko przez wychowanie.
Wychowanie ma gigantyczny wpływ na moralność. Ja pisałem o moralności genetycznej, na które są coraz mocniejsze dowody.
Czyli wg Ciebie mamy pozostawać takimi, jakimi nas wychowano, a zajmować się w szczególności odkrywaniem świata? Tylko, że zauważ, iż prawie wszyscy ludzie na Ziemi zajmują się wyłącznie sobą. I czy oni się doskonalą?
Ja jestem za tym, by robić obie rzeczy, ale ich nie mieszać- nie mieszajmy Boga do nauki, ani nauki do filozofii życia.
Czyli w momencie zagrożenia życia będziesz stał spokojnie, bo nie zachowujesz się paranoidalnie?
W takim momencie będę zachowywać się, jak każdy człowiek- starać się przeżyć. Jednak nie zamierzam zamknąć się w bunkrze, bo to zasugerowałeś.
Trzeba być w całości i pod każdym względem złym, a jeśli ktoś ma w sobie chociaż odrobinę dobra, to idzie do nieba
No to wiemy, gdzie skończyli Hitler i Stalin
Znam wielu ateistów, którzy bardzo obawiają się tej pustki, w którą wierzą, że nastąpi po śmierci.
No bo to zdrowe nastawienie. Ale chyba są z tym pogodzeni, prawda?
Stary Testament powstawał na przestrzeni wielu wieków, wśród Żydów, których doskonałość pozostawiała wiele do życzenia.
Popisujesz się ignorancją. Stary Testament to jeden z największych skarbów wśród Żydów- gdy żyd skryba ogonek źle zrobił, to przepisywał cały manuskrypt. Nie było mowy o przekłamaniach i potwierdzają to odnalezione kawałki starożytne, które brzmią co do joty jak dzisiejsze. Co innego katolicy, co poprawki do swojej części robili co krok, czasami nawet wymyślali rzeczy, przez które Jezus się w grobie przewraca na pewno.
Przecież oni nie mogą nauczać samych debilizmów, ponieważ dosłownie każdy by się w tych kłamstwach połapał.
A czy nie jest to przypadkiem głównym założeniem każdej religii? gdybyś powiedział katolikowi sprzed dwóch tysięcy lat (może nawet temu samemu, co Jezusa słuchał), że Maryja wniebowstąpiła, to dostałbyś dwa razy w zęby kamieniem.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: bimber55 » 2010-10-28, 13:52

Darnok pisze: To samo tyczy katolików. Człowiek, to człowiek- wiara to 1/100 charakteru.
To prawda, ale jednak wierzącego obowiązują pewne odgórnie narzucone zasady, ateistę zaś tylko te, które sam sobie sporządził, i które w każdej chwili może zmodyfikować.
Darnok pisze: Widzisz- psycholodzy już teraz udowadniają, że moralność jest wbudowana- chociażby małe dzieci, które na początku mają altruistyczne zachowania. Zresztą popatrzmy na naturę- każde stadne zwierze w jakimś stopniu dba o ciągłość grupy- albo mordują słabsze osobniki, albo pomagają wychować potomstwo, albo specjalizują się w konkretnych czynnościach. To instynkt. Co do tych przykazań, to właściwie mało kto już wg. nich żyje. Na szczęście mamy prawo, które określa moralność i które jest przestrzegane.
Moralność jest wbudowana, ale nie genetycznie, tylko przez wychowanie. Tak samo u ludzi jak i u zwierząt. A że mało kto żyje wg przykazań, to wielka szkoda, bo świat jest przez to złym i nieprzyjaznym miejscem.
Darnok pisze: Udoskonalanie siebie, to nie odkrywanie świata. To skupianie się na sobie.
Czyli wg Ciebie mamy pozostawać takimi, jakimi nas wychowano, a zajmować się w szczególności odkrywaniem świata? Tylko, że zauważ, iż prawie wszyscy ludzie na Ziemi zajmują się wyłącznie sobą. I czy oni się doskonalą?
Darnok pisze: Tak- posiedzi w czyśćcu milion lat, albo rok jak mu żona odpust całkowity zrobi, mimo, że wymordował z zimną krwią rodzinę z dzieckiem. Fajną macie moralność.
Jeżeli by naprawdę żałował, rozpaczał, bardzo pragnął wszystko naprawić, ale wiedział, że nie może, to każdy sędzia by się nad nim zlitował i dałby mu niższy wyrok, za samo okazanie skruchy. A myślisz, że Bóg jest gorszy?
Darnok pisze: Bo to jest zachowanie paranoidalne
Czyli w momencie zagrożenia życia będziesz stał spokojnie, bo nie zachowujesz się paranoidalnie?
Darnok pisze: Nie. Wy boicie się o to, czy pójdziecie do piekła, czy do nieba (skoro człowiek może się zmienić, to czemu nie może przejść z piekła do nieba? marne 80 lat by ukształtować się na całą wieczność?). Ateiści wiedzą, jak skończą- są pogodzeni z losem i cieszą się życiem, które jest jedne i skończone.
Nawet nie wyobrażasz sobie jak ciężko trafić do piekła. Trzeba być w całości i pod każdym względem złym, a jeśli ktoś ma w sobie chociaż odrobinę dobra, to idzie do nieba, lecz najczęściej z powodu braku czystości musi przejść przez czyściec. Bogu bliski nie jest człowiek, który wypowiada odpowiednie słowa, np. "Boże jesteś moim Panem", ale człowiek, który żyje według chociaż części przykazań, a to przecież nie jest łatwe. Ale czyściec nie jest wcale przyjemny, bo ogromnym i jedynym cierpieniem tam jest żal za wszystkie grzechy i błędy.

Znam wielu ateistów, którzy bardzo obawiają się tej pustki, w którą wierzą, że nastąpi po śmierci.


Stary Testament powstawał na przestrzeni wielu wieków, wśród Żydów, których doskonałość pozostawiała wiele do życzenia. Dlatego uważam, że ta księga jest niegodna uwagi. Można łatwo zauważyć, że jast ona strasznie wykrzywiona przez zło, które miało do niej szeroki dostęp. Inaczej jest z Nowym Testamentem, który został spisany bardzo szybko przez kilku osobistych uczniów Jezusa. Wiem, że Stary Testament zawiera wiele mądrości, ale tą całą wiedzę przedstawił także Chrystus, więc nie widzę sensu się w tamto dzieło zagłębiać.
Teolog pisze: Bimber wyczerpałeś temat lepiej bym tego nie ujął;) Drobne zastrzeżenie mam ale co tam. Dobrze interpretujesz Pismo Swiete
Może masz rację i wyczerpałem temat, ale na pewno nie zaszkodziło zebranie tego w całość.
Beowulf pisze: Jeśli raz w życiu zgrzeszę przeciwko Duchowi Świętemu, to czy nie będę mógł iść do nieba? Jeśli dobrze pamiętam to mówił to nam nie za bardzo wyedukowany ksiądz na lekcji katechezy, ale to jest przecież śmieszne. Może i to jest opisane w Piśmie świętym, ale nie znamy (idąc katolicyzmem) woli Bożej więc skąd wiemy, że nieszczęśnika, który w życiu POPEŁNIŁ TYLKO JEDEN GRZECH Bog ,,wtrąci" do piekła. Myślę, że to bzdura.
W grzechu przeciw Duchowi Świętemu chodzi raczej o trwanie w nim aż do końca bez poprawy. Jeżeli człowiek szczerze żałuje tego błędu, to czy Bóg widząc w nim dobro mógłby mu nie wybaczyć?
Spooky Fox pisze: Z drugiej strony, bogobojny człowiek całe życie wierzący w Boga szczerze, wracający ze szpitala, godzinę po tym, jak zmarła jego żona lub jedyne dziecko, rzuci za kierownicą, że Boga nie ma i zacznie mu wrzucać od najgorszych, po czym z całej siły piźnie w drzewo i zginie, idzie do piekła? Czy tak?
Bóg kocha swoje stworzenie i zna całe jego życie, i myślisz że mógłby dopuścić do takiej tragedii?
Spooky Fox pisze: Ależ ja nie piszę, że Bóg jest zły. Pytam tylko w jaki sposób działa. I czy gdzieś nie jest tutaj ukryty całkowity bezsens tego, co wmawiają nam księża. Uważam, że Bóg istnieje, a księża, teologowie i inni im podobni to tylko ludzie, którzy mają zamiar naklepać kasy do samary ile się da, wbijając różne głupoty niewinnym ludziom.
Osobiście nie uważam ich nauczania za same głupoty, chociaż zdarzają się pewne nieprawidłowo zinterpretowane kwestie lub celowe działanie niektórych złych ludzi. A trochę w życiu się kazań nasłuchałem. Przecież oni nie mogą nauczać samych debilizmów, ponieważ dosłownie każdy by się w tych kłamstwach połapał. Wiem, że garną się do kasy, ale cóż, takie mają profity ze swojej pracy. Tyle, że wg mnie powinni wykorzystywać je na korzyść innych, nie swoją.
Spooky Fox pisze: Nie wierzę w ten cały motłoch, który sam siebie nazwał wysłannikami Boga.
To Jezus powołał istytucję Kościół Katolicki do istnienia, tyle że przejęli ją chciwi ludzie.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Spooky Fox » 2010-10-27, 23:50

Jako że Teolog nie ma już nic mądrego do przekazania, temat zostanie zamknięty.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Beowulf » 2010-10-27, 17:52

Spooky Fox'ie , przynajmniej w jednej kwestii jesteśmy zgodni :) Nie zapominajcie, że o Bogu mówi nam Pismo Święte i kilu natchnionych. Póki co nikt nie widział samego Boga (choć zdarzało się niektórym widzieć Matkę Bożą, świętych, czy Jezusa, ale myślę, że to nie są wiarygodne poszlaki, przemawiające za prawdziwością chrześcijaństwa). Dlatego też na jego temat możemy jedynie ,,gdybać", cytować Biblię, w której jest więcej dziur niż w serze szwajcarskim (niemniej jednak jest bardzo mądrą księgą), albo cytować wypowiedzi ,,świętych" (choć tytuł ten pojmuję, jako kompletną paranoję).

Pozdrawiam!

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Spooky Fox » 2010-10-27, 17:19

Teolog pisze:a to że nie rozumiesz kwestii wiary nie oznacza ze wszystcy są tak samo uopśledzeni jak ty.
Cóż, sugerując, że jestem upośledzony, doskonale przekazujesz nam to, że nie stoisz nawet w brodziku moich potrzeb intelektualnych. Mógłbym skończyć tą dyskusję, aczkolwiek słowo "dyskusja" w Twoim przypadku jest słowem nad wyraz wyolbrzymionym, aczkolwiek podyskutuję dalej, bo być może będzie z Ciebie jeszcze więcej śmiechu niż do tej pory.
Teolog pisze:Cytat 2. Haha a to dobre masochizm? Lepiej bnie istnieć i nic nie czuć? Przemawia przez ciebie strach... To może nie wychodź z domu bo wyrżniesz na schodach i otrzesz sobie kolanko? I udawaj że nie istniejesz? Istnienie jest najważniejsze a potem to mozesz cierpiec i tak dalej...
Póki co, wierzę w Boga. Po prostu szukam odpowiedzi na pewne pytania, na które osoba o Twojej inteligencji i poziomie wypowiedzi nie jest w stanie mi odpowiedzieć.

Jeśli ktoś wierzy, że razem ze śmiercią kończy się wszystko inne to to jest strach? Nie. Strach jest wtedy, kiedy ktoś próbuje sobie wmówić za wszelką cenę, że jego cyniczne życie nie skończy się razem ze śmiercią. Boi się, że po drugiej stronie nic nie ma. To jest właśnie strach.
Teolog pisze:Cytat 3. jeśli uwierzy że to grzech (ale szczerze i ze skrucha) i jeśli dozna żalu doskonałego to idzie do czyśca bądź nawet od razu do nieba.
Aha. Czyli z jednej strony mamy gwałciciela, mordercę i pedofila, który szczerze i ze skruchą na łożu śmierci dozna żalu doskonałego, to spotkać go można w niebie. Z drugiej strony, bogobojny człowiek całe życie wierzący w Boga szczerze, wracający ze szpitala, godzinę po tym, jak zmarła jego żona lub jedyne dziecko, rzuci za kierownicą, że Boga nie ma i zacznie mu wrzucać od najgorszych, po czym z całej siły piźnie w drzewo i zginie, idzie do piekła? Czy tak?
Teolog pisze:Nie kłamię. Udowodnij to że kłamię.
A udowodnij, że nie kłamiesz. Udowodnij, że istnieje coś, czego nie można udowodnić.
bimber55 pisze:Bóg jest zły? Jak ktoś kto widzi całą historię wszechświata może być zły w pewnym momencie na inną istotę za jej czyny? Przecież Bóg istnieje poza czasem. Poza tym Pan jest miłością, a miłość nie odczuwa złości, ale zaraz po grzechu współczuje i czeka z utęsknieniem na prośbę o wybaczenie, po czym oczywiście wybacza z ogromną radością. Nawet człowiek, który kocha drugiego człowieka pomimo wyrządzonych krzywd, stara się je puścić w niepamięć, by cieszyć się tym, co jest, czyli tym jak kochana osoba się stara o poprawę. A Bóg jest przecież doskonały pod tym, jak i pod każdym innym względem.
Ależ ja nie piszę, że Bóg jest zły. Pytam tylko w jaki sposób działa. I czy gdzieś nie jest tutaj ukryty całkowity bezsens tego, co wmawiają nam księża. Uważam, że Bóg istnieje, a księża, teologowie i inni im podobni to tylko ludzie, którzy mają zamiar naklepać kasy do samary ile się da, wbijając różne głupoty niewinnym ludziom.
Beowulf pisze:Spooky Fox, zgadzam się z Tobą chociaż nie jestem ateistą i wierzę w Boga, nie wierzę w kler.
Beowulf, mimo, że nie zgadzamy się w pewnych kwestiach, tutaj muszę się z Tobą zgodzić. Ja również nie jestem ateistą. W tych wierzeniach jesteśmy tacy sami. Wierzę w Boga. Nie wierzę w ten cały motłoch, który sam siebie nazwał wysłannikami Boga.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Darnok » 2010-10-27, 15:02


Wielki Wybuch- nawet uczeni nie są pewni czy był na serio ja w to np wierzę.
A promieniowanie tła to mrówki wychodzące z dysku twardego.
Czyli 2-1 dla Kościoła. Na pytanie dlaczego istniejemy Kościół ci nie odpowie więc 2-2. Remis
Fajnie to zrobiłeś, niestety złudnie.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Beowulf » 2010-10-26, 19:50

Wielki Wybuch- nawet uczeni nie są pewni czy był na serio ja w to np wierzę.... Bo musi być coś wcześniej. Tu jest paradoks bo z jednej strony Adam i Ewa z drugiej Australopitekus jeśli Kościół miał jakąś teorię to jej nie pamięam.

Nie australopitekus tylko ardipitek od 2007 roku znaleziono kości bodajże w Zambii zbadano je metodą radioaktywnego węgla, wiek wykazał ok. 5 mln lat... To jest już udowodnione.
Kościół na wszystko ma wytłumaczenie... :)
Nie no nie przesadzajmy ludzie stworzyli sobie obraz Boga? A znaki z Nieba? Te wszystkie cuda to też człowiek sobie stworzył żeby się oszukiwać i wierzyć w cos czego nie ma?


Oczywiście, że tak. A wszyscy rzekomi uzdrowiciele ówczesnego świata, też są Jezusami?

Co do znaków z Nieba, nie wiemy jeszcze wystarczająca dużo by wytłumaczyć wiele z tych przypadków.
A własnie- Sodoma i Gomora- poczytaj sobie o zderzeniu płyt litosfery w Sodomie i Gomorze i w całym Pentapilis które wg naukowców- nie istniało.

Dlatego właśnie kościół się myli, bo twierdzi, że Sodoma i Gomora istniały, chociaż chyba każdy tutaj wie, że tak nie było. Lecz gdyby kler przyznał rację naukowcom, stracił by autorytet, dlatego też nigdy tego nie zrobi.
Na pytanie dlaczego istniejemy Kościół ci nie odpowie więc 2-2.

Źle zrozumiałeś moje pytanie, przeczytaj je jeszcze raz...

Pozdrawiam!

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Beowulf » 2010-10-26, 17:10

Czyli możemy powiedzieć, że Wielki Wybuch to bzdura, pierwszy nie był ardipitek tylko Adam i Ewa, a Sodoma i Gomora była ,,karą Bożą"? To absurd.

Bóg istnieje, ale moim zdaniem nie taki jakim rysuje go kościół. Skąd ktokolwiek wie ile czasu pokutuje się w czyśćcu, jeżeli w ogóle istnieje?!]

Ja interpretuję to tak, ludzkość stworzyła postać Boga, bo nie znała i nie zna odpowiedzi na tysiące pytań, ale jeśli zadamy je i ,,wmieszamy" w odpowiedzi Boga, to będzie to brzmiało mądrze, a odpowiedź nie będzie wyczerpująca.

Pytanie: ,,Dlaczego istniejemy"
Odpowiedź: ,,Bo stworzył nas Bóg".

Dla przeciętnego mohera to wystarczy, dla niektórych nie, min. dla mnie. Tak powstała nauka, by wytłumaczyć rzeczy, które dotąd tłumaczyła tylko religia, obojętnie czy to była grecka mitologia, Koran, czy Pismo Święte. Wszystkie one odpowiadają na fundamentalne pytania, które o dziwo są najbardziej skomplikowane.

Moim zdaniem źle pojmujemy ,,Boga".
Teologu, skąd możesz wiedzieć co równa się piekłu a co nie? Jeśli raz w życiu zgrzeszę przeciwko Duchowi Świętemu, to czy nie będę mógł iść do nieba? Jeśli dobrze pamiętam to mówił to nam nie za bardzo wyedukowany ksiądz na lekcji katechezy, ale to jest przecież śmieszne. Może i to jest opisane w Piśmie świętym, ale nie znamy (idąc katolicyzmem) woli Bożej więc skąd wiemy, że nieszczęśnika, który w życiu POPEŁNIŁ TYLKO JEDEN GRZECH Bog ,,wtrąci" do piekła. Myślę, że to bzdura.

Spooky Fox, zgadzam się z Tobą chociaż nie jestem ateistą i wierzę w Boga, nie wierzę w kler.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: Darnok » 2010-10-26, 00:02


Nie każdy ateista jest taki, jakiego pokazałeś. Wielu nie szanuje życia innych, bo uważają, że tak jest lepiej dla nich samych. Doprowadzają do krzywdy osób dookoła siebie, a następnie na nich żerują, zagarniając korzyści.
To samo tyczy katolików. Człowiek, to człowiek- wiara to 1/100 charakteru.
Mówisz o systemie wartości podobnym do tego, który tworzą przykazania, ale zauważ, że nie każdy człowiek żyje w społeczeństwie, w którym wbudowałby mu się właśnie taki system wartości. "Twój" system wartości opiera się na przykazaniach, więc jak możesz mówić, że one są niepotrzebne?
Widzisz- psycholodzy już teraz udowadniają, że moralność jest wbudowana- chociażby małe dzieci, które na początku mają altruistyczne zachowania. Zresztą popatrzmy na naturę- każde stadne zwierze w jakimś stopniu dba o ciągłość grupy- albo mordują słabsze osobniki, albo pomagają wychować potomstwo, albo specjalizują się w konkretnych czynnościach. To instynkt. Co do tych przykazań, to właściwie mało kto już wg. nich żyje. Na szczęście mamy prawo, które określa moralność i które jest przestrzegane.
Pokazałeś wierzącego, który poprzestaje jedynie na stwierdzeniu istnienia Boga, a przecież życie polega na doskonaleniu siebie.
Udoskonalanie siebie, to nie odkrywanie świata. To skupianie się na sobie.
Mówisz, że będzie on robił co chce, a następnie się wyspowiada i jako biała owieczka pójdzie prosto do nieba. Tak nie jest, ponieważ on nadal będzie posiadał skazy w postaci niewłaściwego zachowania
Tak- posiedzi w czyśćcu milion lat, albo rok jak mu żona odpust całkowity zrobi, mimo, że wymordował z zimną krwią rodzinę z dzieckiem. Fajną macie moralność.
Jeżeli uważasz, że jesteś jedynie ciałem, to jak możesz się nie bać w przypadku, gdy możesz je stracić?
Bo to jest zachowanie paranoidalne
Przecież to właśnie wierzący są spokojni o swój późniejszy los, nie ateiści.
Nie. Wy boicie się o to, czy pójdziecie do piekła, czy do nieba (skoro człowiek może się zmienić, to czemu nie może przejść z piekła do nieba? marne 80 lat by ukształtować się na całą wieczność?). Ateiści wiedzą, jak skończą- są pogodzeni z losem i cieszą się życiem, które jest jedne i skończone.
Przecież On wie jak będzie, dlatego jest niezmienny i konsekwentny w swoich poczynaniach.
Chociażby wtedy, kiedy wymordował wszystkich pedałów, mimo, że wcześniej napisałeś, że ich kocha, a ludzie mają wolną wolę. Albo wtedy, gdy poszedł o zakład z Szatanem (też bym tak chciał- wchodzić w zakłady znając jego wynik- Szatan jednak wiedział, że musi mieć szanse, ergo Bóg nie jest nieomylny).
Bóg jest zły?
W ilu to pokoleniach Bóg wynagradza, a w ilu karze, bo zapomniałem?
Wj 4,24-26 bt (24) W czasie podróży w miejscu noclegu spotkał Pan Mojżesza i chciał go zabić. (25) Sefora wzięła ostry kamień i odcięła napletek syna swego i dotknęła nim nóg Mojżesza, mówiąc: «Oblubieńcem krwi jesteś ty dla mnie». (26) I odstąpił od niego [Pan]. Wtedy rzekła: «Oblubieńcem krwi jesteś przez obrzezanie».

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: bimber55 » 2010-10-25, 23:08

Bóg istnieje, czy tego chcemy czy nie. Bez Boga nie byłoby nas. Stworzył nas, abyśmy byli szczęśliwi, ale wielu ludzi szczęściem nazywa wyrządanie innym krzywdy. Zabijają, kradną, gwałcą, poniżają, depczą po ludziach, bo tak im wygodniej i zdobywają dzięki temu rozliczne korzyści. Myślą jedynie o sobie, nie licząc się z uczuciami innych. A Bóg ich kocha. Przecież ich stworzył, więc jak mógłby nie. Dopuszcza na nich konsekwencje ich własnych czynów, aby dostrzegli zło. Pokazuje im w odpowiednim świetle to co zdobyli, aby odkryli rzeczywistą wartość tego. Wprowadza ich w stan cierpienia, aby mogli sobie wyobrazić jak to jest być zdeptanym. A oni złorzeczą i bluźnią, że jeżeli Bóg istnieje, to ludzi nienawidzi. Lecz ich zachowanie stopniowo się zmienia, bo przecież nauka nigdy nie idzie na marne. Poza tym Pan nie robi rzeczy niepotrzebnych. Wystarczy spojrzeć na ten świat. Czy jest w nim coś zbytecznego? Nie, wszystko się przydaje.
Darnok pisze: Dlatego nie lubię chrześcijaństwa- ateista wie, że ma tylko jedno życie i będzie starał się je przeżyć godnie, szanując też życia innych (i nie potrzebuje do tego przykazań- ma wbudowaną moralność która jest potem korygowana przez zasady życia społecznego). Wierzący będzie robił co chce, bo pod koniec stanie się "moherem", albo się wyspowiada i będzie miał czyste konto. A to niby ci ateiści to ci źli, capre diem i te sprawy.
Nie każdy ateista jest taki, jakiego pokazałeś. Wielu nie szanuje życia innych, bo uważają, że tak jest lepiej dla nich samych. Doprowadzają do krzywdy osób dookoła siebie, a następnie na nich żerują, zagarniając korzyści. Mówisz o systemie wartości podobnym do tego, który tworzą przykazania, ale zauważ, że nie każdy człowiek żyje w społeczeństwie, w którym wbudowałby mu się właśnie taki system wartości. "Twój" system wartości opiera się na przykazaniach, więc jak możesz mówić, że one są niepotrzebne?

Pokazałeś wierzącego, który poprzestaje jedynie na stwierdzeniu istnienia Boga, a przecież życie polega na doskonaleniu siebie. Mówisz, że będzie on robił co chce, a następnie się wyspowiada i jako biała owieczka pójdzie prosto do nieba. Tak nie jest, ponieważ on nadal będzie posiadał skazy w postaci niewłaściwego zachowania, czyli nadal będzie chorym, który potrzebuje lekarza. Niebo to stan duszy, więc pełny spokój daje jedynie pełna czystość.
Darnok pisze: Czyściec nie jest wieczny. Na końcu lądujesz w niebie. Szczerze to współczuję takiej przyszłości- modlić się tryliony trylionów i jeszcze dalej lat. To ja wolę wykitować po 80-ciu.
Niebo jest to błogostan, w którym niczego człowiekowi nie brakuje. Szczerze wątpię by życie duchowe polegało jedynie na modlitwie, bo przecież Bóg stworzył nas do działania, nie lenistwa. My chcemy czuć się przydatni i potrzebni do czegoś i cieszy nas gdy możemy z siebie coś dać, a według Ciebie miałoby to trwać tylko w życiu ziemskim?
Darnok pisze: Przecież trwa! nieskończoność brzmi tak trywialnie, dlatego tryliony, trylionów tych trylionów, które już wcześniej podałem jest jeszcze większe. Żony się niektórym nudzą po 7 latach, a Ty się pchasz do jednego, wiecznego kościoła, w którym chwalisz Pana 24h na dobę, bez perspektywy zmiany, bez możliwości końca.
Bóg stworzył tak ciekawie rozbudowany i złożony wszechświat, a reszta wieczności miałaby być nudą? Przecież to właśnie duchowość jest tym właściwym światem, do życia w którym zostaliśmy powołani i do którego powinniśmy dążyć. Materia jest tylko po to byśmy mieli możliwość wyboru, żyć z Bogiem czy bez Niego.
Darnok pisze: Nie jestem zapomnianą cząstką- jestem synem gwiazd, które eksplodowały i z których powstałem. Jestem najlepiej dostosowanym stworzeniem na ziemi, który jako jedyny gatunek pojął naturę świata, a którego kształtowanie trwało miliardy lat na drodze ewolucji. Jestem stworzony z cząstek, które powstały na samym początku. Jestem homo sapiens- zwierzęciem, które przewyższa każde inne zwierzę. Nie jestem żadnym glinianym naczyniem, które jakaś wyimaginowana istota może zabić kiedy chce, kiedy inna wyimaginowana istota go do tego podpuści. Mam swoją godność, a chrześcijanie, jak większość religii stara mi się ją odebrać- jeżeli nie szanujecie siebie, to jak chcecie szanować innych?

Ja odejdę z godnością- niezależnie jak poprowadzę swoje życie, będę umierał wiedząc, że byłem. Nie będę się trząsł i wołał księdza- będę czekać, aż w końcu wrócę do swojego naturalnego stanu, z którego zostałem brutalnie wyrwany lata temu.
Jeżeli uważasz, że jesteś jedynie ciałem, to jak możesz się nie bać w przypadku, gdy możesz je stracić? Przecież to właśnie wierzący są spokojni o swój późniejszy los, nie ateiści. Wierzący mają w świadomości, iż śmierć jest tylko zrzuceniem balastu, jakim jest ciało. Ateiści zaś obawiają się utraty wszystkiego, co posiadają.
Spooky Fox pisze:
Teolog pisze: Ale lepiej być najbardziej sponiewierana i zapomnianą cząstka świata niż nie istnieć prawda?
Mam nadzieję, że sam nie wierzysz w to co piszesz. Lepiej byc sponiewieranym, niż nie istniec. Może lepiej dla Ciebie jeśli czujesz, że jesteś popychadłem, aniżeli nie istniec i nic nie czuc. Takie zboczenie u ludzi nazywa się masochizmem i powinno byc leczone.
Z Teologiem się nie zgodzę. Ludzie przecież zabijają się niekiedy z naprawdę błachych powodów, a ktoś w stanie niewyobrażalnych cierpień miałby chcieć istnieć? Ale prawda jest taka, że Bóg nie po to tworzył człowieka, by go zaraz potem uśmiercać. Przecież On wie jak będzie, dlatego jest niezmienny i konsekwentny w swoich poczynaniach.
Spooky Fox pisze: A co w momencie, kiedy: człowiek grzeszy całe życie. Zabija, cudzołoży, kradnie i co tam sobie tylko chcecie. Za każdym razem, gdy popełnia grzech mówi sobie, że na łożu śmierci walnie zdrowaśkę, pobędzie troszkę w czyśccu i pójdzie do nieba. Wtedy Bóg jest na niego złyyy...baaardzo złyyy...ale w momencie, kiedy ten grzesznik jest już na łożu śmierci i nie myśli o tym, tak, jak myślał wcześniej, tylko naprawdę żałuje za te grzechy, modli się gorliwie a nie z przymusu i naprawdę, naprawdę bardzo mocno będzie przepraszał i żałował, to co się stanie z takim jegomościem? Góra czy dół?
Bóg jest zły? Jak ktoś kto widzi całą historię wszechświata może być zły w pewnym momencie na inną istotę za jej czyny? Przecież Bóg istnieje poza czasem. Poza tym Pan jest miłością, a miłość nie odczuwa złości, ale zaraz po grzechu współczuje i czeka z utęsknieniem na prośbę o wybaczenie, po czym oczywiście wybacza z ogromną radością. Nawet człowiek, który kocha drugiego człowieka pomimo wyrządzonych krzywd, stara się je puścić w niepamięć, by cieszyć się tym, co jest, czyli tym jak kochana osoba się stara o poprawę. A Bóg jest przecież doskonały pod tym, jak i pod każdym innym względem.

Re: Chrześcijaństwo ... wiara oczami (prawie)księdza...

autor: DanaS » 2010-10-25, 10:22

Jak się szuka i prosi Boga, żeby nie znaleźć to takie są wyniki.
Teolog pisze: Na wikipedii często pisza bzdury
Ty tez piszesz bzdury i jakoś się siebie nie czepiasz.

Na górę