Ostatni post w tym temacie jest z września 2008r.
Witam Was ponownie. Poczułam potrzebę napisania i opowiedzenia jak ta historia się zakonczyła.
Tak jak wspominałam wcześniej byłam w stałym kontakcie z Celeric-pozdrawiam cie:)
RAPORT:
Po tym jak za radami Celeric przemawiałam do przybysza w skarpetkach nie pokazywał się często a potem już nawet wcale. Jednak sprzedałam mieszkanie i nie mieszkam tam już od czerwca 2009 roku. Lokal nabyła moja koleżanka, której bardzo na nim zalezało ze względów estetyki wyposażenia (wolałabym aby nabył je ktoś zupełnie obcy ale uległam kumpeli) Mieszkam teraz na wsi-kupiłam ten dom wraz z moimi rodzicami.
Jestem tu bardzo szcześliwa i polecam każdemu kto mieszka w mieście ucieczkę na wieś
super!!!!
Jednak już w lipcu otrzymałam od koleżanki telefon z zapytaniem czy jak mieszkałam na tym mieszkaniu nie działy się tam dziwne rzeczy? Szczerze mówiąc zdrętwiałm. Zapytałam o jakie "dziwne rzeczy" jej chodzi? - udałam głupią. Powiedziała, że czasem słyszy jakieś odgłosy typu pukanie w ściany itp. Nie powiedziała jednak że widziała kogoś. żeby jej nie wystraszyć nie powiedziałm jej nic o tej historii z duchem w skarpetkach. Traz nie wiem co się tam dzieje bo nie utrzymujemy kontaktów-krótko mówiąc "mamy na pieńku" o pierdołę.
C.D RAPORTU:
W lipcu 2009 zmarł mój dziadek - po śmierci dziadka moja babcia strasznie podupadła na zdrowiu. Chcieliśmy aby zamieszkała z nami. Wyszykowaliśmy dla niej pokój ale w listopadzie 2009 moja najukochansza, najcudowniejsza istota-moja babcia zmarła.
W dzien po pogrzebie kiedy wszyscy goście już wyjechali moj tata czyli zienć mojej babci zobaczył jej postać w różowej koszuli nocnej jak wychodzi z pokoju kóry był dla niej przeznaczony. Ojciec strasznie krzyknoł wystraszony ale moja mama go wykpiła i skarciła ze takie żarty są nie na miejscu! To była już późna pora bo ja leżałam w swoim łózku na piętrze (słyszałam głosy dochodzące z dołu) Ja jedna w tym momencie wierzyłam ojcu ponieważ dosłownie pare sekund przed jego krzykiem czułam, że ktoś stoi przy moim łóżku i mi się przygląda. Na drugi dzień po śniadaniu kiedy wszyscy (ja, mama, tata i moje córki) staliśmy w kuchni i rozmawialiśmy o gościach których dawno nie widzieliśmy usłyszeliśmy odłos kroków schodzących z piętra. Popatrzeliśmy po sobie z miną pytającą czy aby wszyscy to słyszeli. Nie mieliśmy wątpliwości że nam się nie wydawało. Po jakim czasie podczas obiadu w salonie nad glową mojej mamy widziałam latające światełka ( nie wiem jak o się fachowo nazywa). Zdarzały się rownież samoistne wyłączenia telewizora. Jednak nie byłam już z tym problemem sama. Po świętach Bożego Narodzenia przyszedł do nas ksiądz po kolędzie. Zastanawialiśmy się czy mu o tym powiedzieć ale zaryzykowaliśmy. Jednoznacznie stwierdził, że dom trzeba calutki poświęcić i pomodlić się za zmarłych. Teraz jst cisza i spokój - zastanawiam się jednak nad tym czy to czasem nie ja albo moje córki mamy takie zdolności łatwego nawiązywania kontaktów ze zmarłymi.
W każdym bądz razie znacie już zakończenie naszej historii i zgodnie z tytułem tematu jeszcze raz DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM AKTYWNYM.
Pozdrawiam Magdalena.
Ostatni post w tym temacie jest z września 2008r.
Witam Was ponownie. Poczułam potrzebę napisania i opowiedzenia jak ta historia się zakonczyła.
Tak jak wspominałam wcześniej byłam w stałym kontakcie z Celeric-pozdrawiam cie:)
RAPORT:
Po tym jak za radami Celeric przemawiałam do przybysza w skarpetkach nie pokazywał się często a potem już nawet wcale. Jednak sprzedałam mieszkanie i nie mieszkam tam już od czerwca 2009 roku. Lokal nabyła moja koleżanka, której bardzo na nim zalezało ze względów estetyki wyposażenia (wolałabym aby nabył je ktoś zupełnie obcy ale uległam kumpeli) Mieszkam teraz na wsi-kupiłam ten dom wraz z moimi rodzicami.
Jestem tu bardzo szcześliwa i polecam każdemu kto mieszka w mieście ucieczkę na wieś :D super!!!!
Jednak już w lipcu otrzymałam od koleżanki telefon z zapytaniem czy jak mieszkałam na tym mieszkaniu nie działy się tam dziwne rzeczy? Szczerze mówiąc zdrętwiałm. Zapytałam o jakie "dziwne rzeczy" jej chodzi? - udałam głupią. Powiedziała, że czasem słyszy jakieś odgłosy typu pukanie w ściany itp. Nie powiedziała jednak że widziała kogoś. żeby jej nie wystraszyć nie powiedziałm jej nic o tej historii z duchem w skarpetkach. Traz nie wiem co się tam dzieje bo nie utrzymujemy kontaktów-krótko mówiąc "mamy na pieńku" o pierdołę.
C.D RAPORTU:
W lipcu 2009 zmarł mój dziadek - po śmierci dziadka moja babcia strasznie podupadła na zdrowiu. Chcieliśmy aby zamieszkała z nami. Wyszykowaliśmy dla niej pokój ale w listopadzie 2009 moja najukochansza, najcudowniejsza istota-moja babcia zmarła.
W dzien po pogrzebie kiedy wszyscy goście już wyjechali moj tata czyli zienć mojej babci zobaczył jej postać w różowej koszuli nocnej jak wychodzi z pokoju kóry był dla niej przeznaczony. Ojciec strasznie krzyknoł wystraszony ale moja mama go wykpiła i skarciła ze takie żarty są nie na miejscu! To była już późna pora bo ja leżałam w swoim łózku na piętrze (słyszałam głosy dochodzące z dołu) Ja jedna w tym momencie wierzyłam ojcu ponieważ dosłownie pare sekund przed jego krzykiem czułam, że ktoś stoi przy moim łóżku i mi się przygląda. Na drugi dzień po śniadaniu kiedy wszyscy (ja, mama, tata i moje córki) staliśmy w kuchni i rozmawialiśmy o gościach których dawno nie widzieliśmy usłyszeliśmy odłos kroków schodzących z piętra. Popatrzeliśmy po sobie z miną pytającą czy aby wszyscy to słyszeli. Nie mieliśmy wątpliwości że nam się nie wydawało. Po jakim czasie podczas obiadu w salonie nad glową mojej mamy widziałam latające światełka ( nie wiem jak o się fachowo nazywa). Zdarzały się rownież samoistne wyłączenia telewizora. Jednak nie byłam już z tym problemem sama. Po świętach Bożego Narodzenia przyszedł do nas ksiądz po kolędzie. Zastanawialiśmy się czy mu o tym powiedzieć ale zaryzykowaliśmy. Jednoznacznie stwierdził, że dom trzeba calutki poświęcić i pomodlić się za zmarłych. Teraz jst cisza i spokój - zastanawiam się jednak nad tym czy to czasem nie ja albo moje córki mamy takie zdolności łatwego nawiązywania kontaktów ze zmarłymi.
W każdym bądz razie znacie już zakończenie naszej historii i zgodnie z tytułem tematu jeszcze raz DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM AKTYWNYM.
Pozdrawiam Magdalena.