Witam szanownych forumowiczów
Dołączyłem do forum, ponieważ leży mi na sercu historia sprzed lat. Naczytałem się tutaj na forum różnych rzeczy, i powiem wam, że o tej porze serio mnie przechodzą ciarki i wręcz łzy przychodzą do oczu.
Dlaczego dziś o tym sobie przypomniałem?
Ponieważ miałem posiedzenie z kumplem, który przy tym był. Opowiadaliśmy to jego dziewczynie, i trochę ją nastraszyliśmy
Planujemy w tym roku wybrać się w to samo miejsce z odpowiednim sprzętem, i jeśli nasza historia się potwierdzi, to będzie prawdziwa bomba.
Dodam, że jestem człowiekiem w nieco zaawansowanym stadium rozwoju świadomości, nauczyłem się m.in patrzeć na swoje sukcesy i niepowodzenia, talenty i ich braki, poprzez pryzmat karmy z poprzednich wcieleń.
Ale dobra. Wsiądźmy do DeLoreana, rozpędźmy się do 88 mil na godzinę i udajmy w podróż do lipca 2007 roku.
To była wycieczka rowerowa. Z PTTK. Większą grupą ludzi udaliśmy się w góry, Beskid Niski za Gorlicami, miejscowość Radocyna, dawniej Łemkowszczyzna. Na czas drogi słoneczko pięknie świeciło.
Zajechaliśmy na miejsce. Było tam pole namiotowe, wiaty i grille, i jeden hotel z barem - jedyne miejsce, gdzie był prąd
poza tym, góry, lasy, czyste powietrze i ruiny miasteczka, które kiedyś spłonęło, drogowskazy i groby Łemków, z informacjami w języku Ukraińskim.
Nie było tam zasięgu w komórkach.
Niestety, zepsuła się pogoda. Lało jak z cebra przez trzy dni, namioty przemakały, a ja wtedy nie pamiętałem, co to są suche buty
Na drugi dzień, czyli w deszczową sobotę, udaliśmy się z Pawłem na sąsiednie wzgórze. Paweł chodził z wyciągniętą ręką z telefonem, próbując złapać zasięg. Ja włączyłem krótkofalówkę.
Wiadomo, że walkie-talkie odbiera różne rozmowy, audycje, nawet fale policyjne.
Tam, jak zgadłem, nie odbierały nic. Szum. Idę kanał za kanałem, odbierając różne warianty szumu.
Aż trafiłem na kanał 11.
I mnie zmroziło. Czysty, wyraźny głos. Żadnych dźwięków w tle. Chłopak powyżej 20-tki. Gadał.
Do kogoś. Kogoś, kto się nie odzywał. Gadał w kółko. Nie, to nie było zapętlone. To nie była audycja. To nie była rozmowa. Tak jakby ktoś cały dzień gadał do krótkofalówki z naciśniętym przyciskiem.
Co mówił?
Zabiłaś mnie... Ty kurwo, zabiłaś mnie... Nie żyję przez ciebie. Stałaś się przyczyną mojego końca. Umarłem przez ciebie. Zabiłaś mnie, szmato...
W kółko i na jeden temat. Zawołałem Pawła i słuchaliśmy tego z wytrzeszcem oczu. Słuchaliśmy tego z 10 minut. Cały czas nadawał.
W końcu usłyszeliśmy jakieś odgłosy z lasu i uciekliśmy.
Nie mogłem spać w nocy. Dla 17-latka o bujnej wyobraźni było to przerażające przeżycie.
Okolica bez zasięgu, nie odbierały telefony ani żadne fale na krótkofalówkach.
A my odebraliśmy zawodzenie... Zmarłego?
Do dziś wspominamy to z dreszczykiem.
Zamierzamy się wybtać w lecie to miejsce, z tymi samymi krótkofalówkami, z kamerą, i zrobić mini reportaż.
'Zabiłaś mnie... Nie żyję przez ciebie, szmato.'