Duch zegarmistrza...

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Duch zegarmistrza...

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spooky Fox » 2013-09-04, 21:32

Bańki szklane...MY GOD! That was fucking terrible!

Ale co do tej pierwszej gwiazdki? Wspaniałe momenty życia. Magia w najczystszej postaci.

Re: Duch zegarmistrza...

autor: DoktorekX » 2013-08-31, 23:10

No cóż smutna prawda jest taka, że wraz z rozwojem elektroniku i coraz łatwiejszym dostępem do internetu tzw. "magia" przestaje istnieć. Bo jak dokładnie działał pistolet w pegazusie? Jedno hasło w google i już wiadomo. Bo to czego nie wiemy, jest tajemnicze. A to co jest tajemnicze mogłoby być magiczne. Niestety w dzisiejszych czasach nie ma żadnych tajemnic, którymi mogłaby zainteresować się dzisiejsza młodzież. Bańki szklane nakładane przez moją babcię, oczekiwanie na I gwiazdkę z siostrą i kuzynostwem. A dzisiaj no cóż nostalgia i za magią i za tradycją...

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Słowianka » 2013-08-27, 13:15

Ech... 5-10-15 i Teleranek (ten stary).
Pandemonium, to ty też całkiem ładnie sięgasz.
Ja tak jak Spock, bez konsoli całe dzieciństwo.
Mieliśmy swoje bandy podwórkowe i robiliśmy ustawki. (do żadnej nie doszło) ale trenowaliśmy do nich ostro. Do jednego kolegi chodziło się na "pin - ponga" Bo miał stół. Stare komiksy co to były drukowane na jakimś papierze z odzysku. Thorgal, Tytus Romek i Atomek... Dużo tego było. A muzyka? IRA, T-Love, Elektryczne Gitary, Kazik, Kult, Piersi, Nirvana.... Czy my czasem nie offtopujemy? ;p

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spock » 2013-08-24, 18:44

http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic571088.html
Działa to tak że w momencie jak naciskasz spust, pojawia się specjalna klatka obrazu. Cały ekran jest czarny i tylko tam gdzie powinien być cel pojawia się mały biały kwadracik. W pistolecie jest soczewka i fotodiodą, gdy pistolet widzi cel, sygnał jest łapany na fotodiodzie i masz aliczone trafienie. Klatka trwa 1 obraz ~20ms więc w żaden sposób jest nie do zauważenia przez ludzkie oko.
Ale akurat do Pegasusa czy Nintendo nie mam żadnych sentymentów, bo po prostu nigdy ich nie miałem. Od samego początku byłem "pecetowcem". W porównaniu z możliwościami ówczesnych IBM-ów, Amig i Atari , konsole wydawały mi się straszną nędzą i marnotrawstwem...
Moja nostalgia, to łażenie po drzewach, wykopach i budowach, budowanie szałasów, wojny na kamienie i błoto, skoblówy, dropsy, matchbox-y, 5-10-15, no i aparaty w zakładzie fotograficznym dziadka :)

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Pandemonium » 2013-08-24, 17:15

Może to tak rzeczywiście wyglądać, ale to po prostu zawężenie tematu. Bo jakkolwiek z wiekiem człowiek nie będzie już się bawił w chowanego, podchody, nie będzie spędzał wakacji jak za dawnych czasów, bo tego czasu po prostu mieć nie będzie to gry i elektronika towarzyszą nam i dzisiaj. I to właśnie jest nostalgia za tym co było robione dobrze, a już niestety nie jest. Nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi, bo w sumie ciężko mi to jakoś przekazać :3

A dlaczego mi się Pegasus psuł ? A bo ja to pamiętam ?! :D To było przedszkole i pierwsza klasa podstawówki. Nie mam zielonego pojęcia :3 A najbardziej czego żałuję, to tego, że jak dostałem PSX to sprzedałem wszystkie swoje gry (a miałem ich sporo). Ale człowiek głupi i nieświadomy był jeszcze.
btw. rozwikłał ktoś już zagadkę z dzieciństwa jak do cholery działały pistolety na kaczki ? xD


Co do zegarków to ja bym chętnie nosił taki klasyczny, stary na łańcuszku... chociaż nie. Teraz to hipsterstwo ;<

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spock » 2013-08-24, 02:13

Ciekawe, że większość nostalgicznych wspomnień schodzi na gry komputerowe.

Edit by Pande:
Sorry popsułem Twojego posta :< Nie wiem jak ja to zrobiłem, ale myślałem, że to jest okienko odpowiedzi - wolne internety ;<

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spooky Fox » 2013-08-23, 19:08

Pandemonium pisze:A już myślałem, że będziesz miły do końca posta, a tutaj nic z tego :3 Swoją drogą, nie jest tak?
Ależ ja się zgodziłem z tym zdaniem w stu procentach! Oba obrazki nie miały na celu Ciebie obrazić.

Cholera, swoją drogą to coś jest rzeczywiście nie tak, skoro nawet jak próbuję być miły, to nadal myślą, że chcę kogoś obrazić :diabel2:
Pandemonium pisze:(a raczej kilkunastu, bo się psuły cały czas i dostawałem nową wersję pod każdą kolejną choinkę)
Pegasusy? Psuły się? Coś ty nimi robił? Kinekta? Ja tam pamiętam, że swojego konia miałem chyba z pięć lat. I praktycznie był ze mną wszędzie. Pamiętam, że tato kupił mi Pega, to był on nowością na rynku i wypychał tego z kwadratowymi padami, a wywaliłem konia dopiero wtedy, jak wszedł na rynek szarak.

No i te gry u ruskich za 5 złotych...boska sprawa :D :D :D
Pandemonium pisze:Co do tego ile przetrwa zawód zegarmistrza... nie będzie to na pewno powszechne, ale założę się, że będzie kilku mistrzów, którzy będą się tym zajmować. To będzie taka elita jak dziś kowalstwo artystyczne, czy płatnerze ;)
Byle by nie skończyli jak szewce. Bo widzisz - kowalstwo artystyczne czy płatnerstwo...no okej, znajdą się ludzie, którzy potrzebują usług takowych. Ale w przypadku zegarków...tak jak z butami. Może być w pewnym momencie tak, że człowiek będzie wolał kupić nowy zegarek za 99 złotych, niż wydać 50 złotych na naprawę starego. Oczywiście są zegarki warte po kilkadziesiąt/kilkaset tysięcy złotych, ale takie albo się nie psują, a jeśli już to mają swoje własne warsztaty.

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Pandemonium » 2013-08-23, 18:15

A już myślałem, że będziesz miły do końca posta, a tutaj nic z tego :3 Swoją drogą, nie jest tak?

Ja może aż tak zamierzchłych czasów i sprzętów nie pamiętam, bo nie jestem w stanie, ale też mam co wspominać. Poczynając od Pegasusa (a raczej kilkunastu, bo się psuły cały czas i dostawałem nową wersję pod każdą kolejną choinkę), przez rosyjską gierkę, gdzie się łapało jajka, czy już później komputer z windą 95 :D Tam to były gry. Herkules, kapitan Pazur, Star Warsy, Nightmare Creatures! Było w co grać. A później wiadomo. Komunia i PSX - Silent Hill, Tekken, NFS, Medal of Honor, Medievil, MGS... a przed przerobieniem (bo oczywiście wszyscy piracili) grało się w te "czarne" demka z magazynu PSX ;> Już nie mówiąc o innych sprawach jak bajki (które były o niebo lepsze), zabawy na dworze, czy dalekie wyprawy i inscenizowanie epickich przygód :3 Ehh.

Co do tego ile przetrwa zawód zegarmistrza... nie będzie to na pewno powszechne, ale założę się, że będzie kilku mistrzów, którzy będą się tym zajmować. To będzie taka elita jak dziś kowalstwo artystyczne, czy płatnerze ;)

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spooky Fox » 2013-08-23, 15:47

A na kasety magnetofonowe to ja miałem commodore :D

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Słowianka » 2013-08-23, 13:19

Ja tam nie wnikam w klatkę chomika... Szczególnie Twojego ;p
Pfff! Dyskietki?
Chopie! Gry były na kasetach magnetofonowych! Trzeba było odpowiednio ustawić i przy magicznej kombinacji klawiszy, włączyć magnetofon. 20 minut i gra albo się wgrała albo nie ;p (częściej nie)

Ale widzę, że ogarniasz w miarę czasy... Tak więc, szacun bro! ;p

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spooky Fox » 2013-08-23, 13:10

Nieistotna pisze:Wy nie pamiętacie takich rzeczy jak ATARI 65 XE, oranżada w filii, smak batonika Duplo, jednego, jedynego kupionego w Baltonie za astronomiczną kasę. Przypuszczam, że nawet nie pamiętacie jak smakowało prawdziwe mięso czy jajka czy mleko.
Ale Ty do mnie to też mówisz? Jeśli tak, to troszkę nietrafione :D Na wymienianiu 10 dyskietek zjadłem zęby, od oranżady robiło się bąble z nosa, do Baltony i Pewexu chodziło się tylko z dolarami, a po mięso, jajka i mleko jeździło się na wieś...
Nieistotna pisze:Znacie uczucie kiedy do waszego Pentium 120MhZ 32mbRAM i kartą graficzną z 4MB pamięci, dokupujecie sobie akcelerator grafiki Voodoo 3DFX II? Z 8MB?
No nie znam, bo dzięki bogu zaraz po amigach i commodorach przerzuciłem się na nintendo, pegasusa, a dalej na PSX, więc zamiast kupować drogi sprzęt, miałem ten sam ubaw jako "konsolowiec".
Nieistotna pisze:Aczkolwiek uważam, że takie zawody jak Antykwariusz czy Zegarmistrz, są ponadczasowe i od zawsze budziły takie emocje. To nie tęsknota, bo jak widać jeszcze tacy są. Czarodzieje rzemiosła… Fakt, że to już rodzynki ale nadal są. Tą magię czuje się jak kupuje się Zenita albo akcesoria do niego. Jak zmienia się film. Jak czeka na wywołanie (nie mam jeszcze sprzętu do samodzielnego wywoływania).
I sądzisz, że takie zawody ile jeszcze potrwają? Pięć lat? Góra dziesięć. I znikną na zawsze. Jeśli jeszcze gdzieś istnieje. Owszem, są zegarmistrzowie, ale przeważnie po dobrych szkołach i magii w ich zawodzie tyle co w klatce mojego chomika...

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Słowianka » 2013-08-23, 11:09

I zrobiło się nostalgicznie. :D
Wy nie pamiętacie takich rzeczy jak ATARI 65 XE, oranżada w filii, smak batonika Duplo, jednego, jedynego kupionego w Baltonie za astronomiczną kasę. Przypuszczam, że nawet nie pamiętacie jak smakowało prawdziwe mięso czy jajka czy mleko. (nie żartuję)
Znacie uczucie kiedy do waszego Pentium 120MhZ 32mbRAM i kartą graficzną z 4MB pamięci, dokupujecie sobie akcelerator grafiki Voodoo 3DFX II? Z 8MB? Ech to były czasy, kiedy z wypiekami czytało się pierwsze CDAction… Guma Turbo i Donald….
Można tak długo…

Aczkolwiek uważam, że takie zawody jak Antykwariusz czy Zegarmistrz, są ponadczasowe i od zawsze budziły takie emocje. To nie tęsknota, bo jak widać jeszcze tacy są. Czarodzieje rzemiosła… Fakt, że to już rodzynki ale nadal są. Tą magię czuje się jak kupuje się Zenita albo akcesoria do niego. Jak zmienia się film. Jak czeka na wywołanie (nie mam jeszcze sprzętu do samodzielnego wywoływania). Itp. Itd.

Nie wiem czy potrafię. Jak spróbuję i mi się uda nawiązać kontakt, to będę wiedziała :D

Reasumując. Wszystko jest tylko gdybaniem. Równie dobrze, koleś mógł mieć sklep urządzony przez żonę, w którym kazała mu siedzieć. Sam miał to wszystko w dupie i całymi dniami tylko ściągał pedofilskie porno z sieci. Sprawa się rypła i wybrał jedyne, sensowne dla niego rozwiązanie.
Dlatego właśnie prowadzi się badania. By poznać prawdę. Jakakolwiek by nie była…

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spooky Fox » 2013-08-23, 02:32

To może w takim razie to wszystko, to nie magia, tylko sentyment? Za czymś co było i już nie będzie? W sumie śmieszne się wydają słowa mojej mamy, czy mojego zmarłego taty, a które to słowa będą mi w głowie siedziały do końca moich dni - "zobaczysz, jak będziesz mówił, jak dorośniesz".

I aż się człowiekowi łezka w oku kręci, gdy wspomni takie rzeczy jak stary prodiż, który ciągle przypalał, ale smak ciasta był prawdziwy. Albo walkman wielkości akwarium - co z tego, że przyczepiony do paska powodował spadanie spodni, a muzyka nagrywana była z telewizora. Albo chociaż tą pieprzoną choinkę z papierowymi aniołkami, które się robiło na zajęciach technicznych...ech, ja chcę wehikuł czasu ;(

Się rozmarzyłem...sęk w tym, że dla Nas zegarmistrz może być zajęciem magicznym, bo pamiętamy to z czasów, kiedy byliśmy po prostu mali. Ja tak mam na przykład chociażby z grami czy książkami. Uwielbiam grać/czytać w wiedźmina, bo kojarzy mi się to z dzieciństwem, kiedy na wsiach nie było dyskotek z Calibrami na parkingu, tylko gdzie były zabawy w stogach siana, ubijanie masła czy pogoń za kurczakiem (który nota bene smakował lepiej, nie wiem czy ze względu na to, że się człowiek męczył łapaniem, czy na brak chemii).

W chwili obecnej wydaje mi się, że nie ma raczej takiego "magicznego" zawodu. Bo i dzieciaki nie są "magiczne"...weźcie teraz, takiego pieprzonego, rozwydrzonego do granic możliwości bachora i każcie mu się bawić w sianie. Toż to już pod sąd podlega. W takiej niestety paranoi żyjemy, że niestety musimy uciekać myślami do magicznych chwil, które pamiętamy.
Pandemonium pisze:Tak czy siak zawsze rzeczywistość będzie dla nas nudna, bo będzie codziennością.
Obrazek Obrazek

:D

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Pandemonium » 2013-08-23, 01:22

Tak, to jest magia. Niestety, owa magia już dawno uleciała wraz z tą całą elektroniką. Nie mówię, że jest zła, ale mimo wszystko coś ona zabiła. A szkoda.
Coś się kończy coś się zaczyna. To otworzyło drogę do postania np. super świetnych opowiadań sci-fi. Zresztą tak jak widzisz, nie trzeba daleko szukać, żeby coś dla kogoś było magiczne, czy sentymentalne (czyt. lata 90) ;) To co było pozostaje w kulturze, a nowe rzeczy powoli ją tworzą. Tak czy siak zawsze rzeczywistość będzie dla nas nudna, bo będzie codziennością. Ja tam pamiętam ciągle świętej pamięci mojego dziadka, który w piwnicy z lupą na oku naprawiał maszyny do szycia. Coś niesamowitego. EOT.

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Spooky Fox » 2013-08-23, 00:08

Nieistotna pisze:No dokładnie, choć wolę wersję Closterkellera ;p
Yyy...pozwolisz, że skomentuję to w następujący sposób

To tak, jak woleć to: http://www.youtube.com/watch?v=EB_ktUOr4x4

Od tego: http://www.youtube.com/watch?v=otJTgf40MZM

What the hell?! Ja podziękuję za taką "tfurczoźć". Na muzyce wychowywał mnie akurat wujek, we wczesnych 90 i chwała mu za to. Dzięki temu wolę Nirvanę od Backstreet Boys, Abbę od Britney czy Metallicę od Evanescence. Ale do rzeczy - dzięki temu wychodzę z założenia, że są kawałki, których nie powinno się dotykać. Nawet 10-metrowym kijem. Choćby nie wiem jak dobra przeróbka, to jednak to tylko marna podróbka. Co z tego, że chiński zegarek działa mi już od czterech lat bez przerwy, skoro to jest tylko chiński zegarek? Takie covery to do pudła. Metalowego. I do sejfu. I sejf zakopać. W czasie odpływu. Na terenie zalewowym. Najlepiej 100 metrów pod ziemią. I zapomnieć. Na wieki wieków.

Przepraszam, za offa.
Nieistotna pisze:Ok, ale zegary odmierzają czas. Naprawianie ich, ma w sobie odrobinę magii. ;p
Same zegary mają w sobie magię...
Tak samo jak antykwariusz. Styka się ze starymi rzeczami, o których mówi się, że mają duszę. Magię lub są w nich zaklęte duchy.
To są takie zawody, które wymagają od kogoś otwartości.
Oczywiście, to nie może być taki zegarmistrz, który ma jeszcze dorabianie kluczy, prasę i chińskie breloczki. Ale właśnie taki jak ten... mistyczny, tajemniczy i koniec końców martwy ;p
Och, ależ jeśli o takim mówimy, to owszem. Tylko widzisz, nie jest przypadkiem tak, że w ten sposób działają na nas po prostu stare zawody? Dla mnie na przykład, przez dzieciństwo, magicznym zawodem może być nawet szewc. Jak on to robi? Przecież to muszą być małe gnomy (czy tam elfy czy jeszcze jakieś inne, zielone cholerstwo).

Chociaż trzeba przyznać...gdybym wiedział gdzie takiego znaleźć - znaczy się, starszego jegomościa przyprószonego siwizną, najlepiej z okularem w oku, w starych, połatanych rzeczach, który w swoim starym domu naprawia stare zegary, to powiem Ci, że w tej chwili zabieram się i jadę. Chociażby po to, żeby posiedzieć z nim, zamknąć sklep i posłuchać jego opowiadań na tle tykających sekundników. Toż to jak cofnięcie się w czasie! Tak, to jest magia. Niestety, owa magia już dawno uleciała wraz z tą całą elektroniką. Nie mówię, że jest zła, ale mimo wszystko coś ona zabiła. A szkoda.
Nieistotna pisze:W kontekście tego, że mógł się zajmować właśnie Astralem, LD, OOBE itp, zastanawiam się czy nie spróbować nawiązania kontaktu z nim. Myślę, że nie byłoby to takie trudne.
Cóż, jeśli kolo praktykował rzeczywiście astrala, to wówczas kontakt z nim nie byłby trudny. Pod warunkiem, że wiesz jak to się robi, ofc.
Nieistotna pisze:Tak w ogóle, strasznie kusi mnie, by zadzwonić do niego, do sklepu albo na komórkę i zrobić z tego EVP.... ;p
Obrazek

Czemu tak mi się skojarzyło? Bo podejrzewam, że jak zadzwonisz do niego na komórkę, to odbierze jego żona i miło, lecz stanowczo powie Ci, żebyś wypier*alała :D

Re: Duch zegarmistrza...

autor: dejwis22 » 2013-08-22, 14:38

Napewno będe systematycznie sledzić ten wątek :)

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Słowianka » 2013-08-22, 14:35

Ano widzisz, zawsze to jakieś dodatkowe info. Dzięki.
Skoro się interesujesz, to będziesz mógł poczytać u nas o postępach w badaniu tej sprawy. :D

Re: Duch zegarmistrza...

autor: dejwis22 » 2013-08-22, 13:58

Nieistotna ja narazie tylko się interesuje takim zjawiskami, na badanie nie mial bym czasu może kiedyś :) Odnośnie sprawy wiem jeszcze że ten zegarmistrz był Świadkiem Jehowy z tego co słyszałem to wyznawcy niechętnie mówia i wspominają o osobie która popełniła samobójstwo (nie jestem pewny, jeśli ktoś coś wie to proszę o sprostowanie) to by wiele tłumaczyło bo możliwe że dusza zegarmistrza probóje manifestować swoją obecnośc by ktoś się za nią modlił.

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Słowianka » 2013-08-22, 12:42

O wow! Magic! Widzisz.. Coś w tym jest :D

https://maps.google.pl/maps?hl=pl&ll=51 ... 4,,2,-6.02

Centralnie nad sklepem, w tym załomie, miałam wrażenie, że coś widziałam. Tam jest jeszcze zdjęcie.

Re: Duch zegarmistrza...

autor: Pandemonium » 2013-08-22, 12:32

A mi się skojarzyło z zegarmistrzem ze "Złodzieja czasu" Terrego Pratchetta. Polecam :3 I też zawsze mi się wydawało, że zegarmistrzowie mają w sobie coś mistycznego, że coś tam ukrywają w zakamarkach swojego sklepu... :D Zresztą tak samo jak antykwariusze.

I ej, nieistotna. Wiesz, że mamy coś takiego jak google street. Weź ogarnij ulicę i podaj, żebyśmy sobie pooglądali okolicę na początek ;)

EDIT:

Nieistotna, one brain! Widzę, że mamy podobne myślenie! xD W jednym czasie pisaliśmy posta o mistycyzmie i antykwariuszach :3 Magic.

Na górę