autor: kaczkadziwaczka » 2010-05-13, 09:14
Witajcie
Poniżej zamieszczam skopiowane fragmenty moich postów z innego forum - nie chce mi się pisać tego jeszcze raz.
Nie jestem pewna (niczego nigdy nie jestem pewna) czy moje doświadczenia, które uważam za dziwne są rzeczywiście doświadczeniami z duchami, ale po którymś z kolei dziwnym zdarzeniu zaczynam wierzyć, że w naszym życiu uczestniczy w jakiś sposób inny byt. Zresztą, skoro czytacie to forum, to pewnie oglądaliście mnóstwo różnych filmików na youtubie czy innej stronce i przyznacie, że o ile część z nich na pewno jest mistyfikacją, to jakaś tam pozostała część pewnie jest prawdziwa, choć raczej trudno odgadnąć co gdzie zaliczyć.
Jak byłam mała podobno przychodziłam w nocy do pokoju rodziców mówiąc, że w moim pokoju ktoś jest. Dzieci mają bujną wyobrażnię, więc powiedzmy - mogłam sobie soś wymyślić... Rodzice oczywiście mówili ze coś mi się przyśniło.
Jednak z perspektywy czasu myślę, że rzeczywiście ktoś odwiedzał mój pokój.
Opiszę tylko jedno ze zdarzeń, które najbardziej mnie przeraziło i po którym długo długo się bałam.
W nocy spałiśmy z mężem w jednym łóżku (oczywiście ), Dziecko było poza domem, więc byliśmy sami w domu. Zadnych zwierzaków nie mamy, mieszkamy w bloku. Nie mogłam zasnąć mimo, że był środek nocy. Na 100% nie spałam i mi się to nie śniło! Jestem tego pewna! Usłuszałam że ktoś drepcze po podłodze - po wykładzinie w małym pokoiku w którym spaliśmy. W pierwszej chwili pomyślałam, że dziecko się obudziło i chce przyjść do na szego łóżka spać, ale uprzytomniłam sobie, że przecież dziecka nie ma. Struchlałam... Przykryłam się kołdrą pod szyję będąc odrócona twarzą do ściany, więc nic nie widziałam - zresztą chyba nie chciałam nic zobaczyć. Po chwili poczułam, że ktoś dotyka moich stóp przez cienką kołdrę. Nigdy tak się nie bałam, myslałam, że zejdę... po chwili czuję, że ktoś ściąga ze mnie kołdrę. Muszę dodać, że mąż spał na wznak i ani drgął przez ten cały czas - poczułabym najmniejszy jego ruch bo przylegałam ciałem do jego boku. Wtedy złapałam za kołdrę i szarpnęłam ją do siebie z całej siły i wierzcie mi z tego strachu wstąpiło we mnie coś - jakaś dziwna odwaga i jakaś furia i postanowiłam się odwrócić i stawić temu czoła. ... nic nie zobaczyłam. Nikogo nie było widać. Przez jakieś 2 miesiące po tym bałam się iść spać.
Dodam jeszcze, że dotykanie stóp przez kołdrę już się wcześniej zdarzyło.
Może dorzucę jeszcze, że dziecko dwukrotnie pytało mnie dlaczego ruszają się przedmioty, które nie powinny się same ruszać. Przy trzecim ruszaniu się przedmiotu byłam obecna- to było ciężkie pudło z zabawkami, które samo się przezież nie uniesie - a widziałam jak z hukiem opada na podłogę. nic w jego pobliże nie leżało, więc z niczego się nie zsunęło.
wielokrotnie widziałam przez szybę w dzrzwiach od pokoju ( co prawda kątem oka) przechodzącą po przedpokoju jasną postać.
Czułam wyrażnie czyjąś obecność - to też było ekstremalne przeżycie.
Raz miałam wrażenie (idąc z pokoju do pokoje, jakbym się z kimś otarła.
Raz widziałam też dziwną postać w wielu kolorach (jakodziecko określiłam to człowiekiem w paski)
Miało tez m-sce inne zdarzenie - którego świadkiem był mój brat. Ja, moje dziecko i mój brat byliśmy sami u mnie w domu. Siedzieliśmy w małym pokoju. I słyszeliśmy jakby ktoś w drugim pokoju się bawił zabawkami mojego dziecka. Na początku tylko ja to słyszałam, ale gdy powiedziałam o tym bratu, on stwierdził , że nic nie słyszał. Gdy odłosy się znów pojawiły, tylko spojrzeliśmy na siebie . Brat musiał zostać u mnie na noc, bo się bałam, ale i on miał pietra...
łoiki w szafce też się czasem przesuwają, choć tego nie widzę, a słyszę - boję się otworzyć wtedy szafkę. I to zawsze tylko w jednej jedynej szafce ( z ciągu szafek) słychać.
Kilka dni po śmierci członka mojej rodziny (przyznaję, że to niechlubne i wstyd mi) krytykowałam to co zmarła osoba zrobiła za życia moim zdaniem bardzo złego, (nie przebierałam w słowach) i wtedy stojąca obok mnie szklana buteleczka pękła a jej zawartość się wylała. Dziwny zbieg okoliczności.
Odnośnie "orbs" właśnie znalazłam coś co tłumaczy dziwne "kółka" na moim zdjęciu z cmentarza - to najprawdopodobniej maleńkie krople wody - zwyczajna wilgoć w powietrzu - widziałam w necie zdjęcie jak facet przy pomocy spryskiwacza uzyskał taki efekt A ja już myślałam, że jak cmentarz nocą , to może coś ...
tak sobie stopniowo przypominam różne dziwne dla mnie zdarzenia, więc napiszę cosik jeszcze -
Było to pewnie z 15 lat wstecz, ale pamietam to dobrze, bo też mnie wystrachało - Mieszkałam jeszcze u rodziców, ale że rodzice wyjechali (wolna chata), zaprosiłam kolegę do domu. Umówiliśmy się na 17.00. Było po 16.00, więc miałam jeszcze troche czasu i postanowiłam umyć głowę. Mimo, że byłam sama w domu i drzwi wejściowe do domu zamknięte na zasuwkę, drzwi od łazienki za sobą zamknęłam również na tę małą dodatkową klameczkę. Podczas mycia głowy ktoś zaczął mocno szarpać za drzwi od łazienki jakby chciał się dostać do środka i trwało to nie tak krótko, bo około 20 sekund. Pierwszy odruch i myśl -pewnie zapomniałam jednak zamknąć drzwi wejściowe i kolega przyszedł przed czasem i mnie straszy, więc krzyczę do niego "nie strasz mnie , zaraz wyjdę". Skończyłam myć głowę, zarzuciłam turban z ręcznika na głowę i otwieram drzwi od łazienki - cisza, spokój, nikogo niet, a drzwi wejściowe były zamknięte. Gdybym miała jakieś wątpliwości i mogła to jakoś sobie tłumaczyć, to z całą pewnością nie przejęłabym się tym, ale to jest naprawdę co najmniej zastanawiające.
Wcześniej napisałam, że czułam wyrażnie czyjąś obecność - to też było niedługo po śmierci członka rodziny - i powiem tylko, że od tej pory rozumiem co to znaczy jak "włosy stają dęba" ze strachu. Może nie całą długością (mam długie) , ale wierzcie, że rzeczywiście się unoszę u nasady Miałam wrażenie, że za sekundę coś się stanie, coś wydarzy, coś zobaczę (normalnie extremum strachu), ... ale po chwili ustało - jakby duch ( o ile to był duch) wyczuł mój paniczny strach i odszedł.
Ale jeszcze coś sobie przypomnialam - też noc, a właściwie było nad ranem, obudziło mnie stukanie w skrzynię łóżka na którym spałam - jakby ktoś siedział w pojemniku na pościel - czułam pod stopami drgania przy tym stukaniu. Mąż śpiący obok ( którego zaraz obudziłam) nic nie słyszał, nic nie czuł.
i jescze jedno stukanie - tym razem w ścianę w domu na działce - dom jest podzielony na dwie części. W naszej części było kilka osób, w drugiej nikogo. Rano właśnie obudziło mnie stukanie w ścianę - dzwięk jakby ktoś palcem stukał jak w drzwi tylko, że w ścianę. Wstałam więc, nasłuchując skąd dokadnie dochodzi to stukanie bo pewnie ktoś z domowników buszuje. Szłam za dochodzącym dzwiękiem. Zobaczyłam, że wszyscy śpią, nawet pies rodziców (spał na łóżku między rodzicami. Dzwięk dochodził po prostu ze ściany w dużym pokoju, po drugiej stronie ściany jest kuchnia i nikogo tam nie było. Im bardziej przysuwałam ucho do ściany, tym dzwięk ustawał aż stukanie ustało. Teraz żałuję, że nikogo nie ubudziłam od razu. Może nie było to hardcorowe i straszne , ale dziwne.
-- 2010-05-13, 08:42 --
Kokoszko - śmię przypuszczać, że to o czym piszczesz, to jakaś duszka.
Od jakiegoś czasu czytam sobie o duchach, bo mnie to zainteresowało z uwagi na dziwne zdarzenia w moim życiu i uważam, że duchy istnieją i są wokół nas - tylko nie do każdego chcą się zwrócić, nie każdemu chcę dać jakiś "sygnał". Zresztą pewnie często jest też na opak - działania ducha są ignorowane przez sceptyków, którzy sobie jakoś tam po swojemu tłumaczą dziwne zjawiska.
-- 2010-05-13, 09:03 --
Poza tym nie rozumiem sceptyków, którzy odwiedzają takie fora jak to właśnie i próbują nie raz na siłę wmawiać, że duchów nie ma. To, że nasza ziemska nauka nie potrafi czegoś wyjaśnić, nie znaczy, że tego wcale nie ma. Twierdzenie odwrotne znaczyłoby, że jesteśmy już na ostatnim stadium rozwoju intelektualnego i technicznego i że do niczego już nie dążymy, a tak przecież nie jest. Wiele jeszcze pozostało do wyjaśnienia, wynalezienia, odkrycia. NIe można więc zakładać, że życie duchowe nie istnieje.
Podobnie myślę o innym życiu we wszechświecie - jak możemy twierdzić, że na jakiejś odległej planecie nie ma warunków do życia i że nie ma tam innych istot... i dlaczego niektóre nie miałyby być na wyższym poziomie niż my (skoro sami możemy zbadać tylko maleńki fragment kosmosu) ? Zresztą co do tego nie mam złudzeń - zbyt dużo dowodów jest na istnienie "obcych".
Przepraszam, wyszłam poza temat, ale nie wykluczam tez, że to co bierzemy za duchy, to może np. właśnie sprawka istot na wyższym poziomie... Dopuszczam różne opcje, dlatego że są rzeczy dla nas nie poznane.
Witajcie
Poniżej zamieszczam skopiowane fragmenty moich postów z innego forum - nie chce mi się pisać tego jeszcze raz.
Nie jestem pewna (niczego nigdy nie jestem pewna) czy moje doświadczenia, które uważam za dziwne są rzeczywiście doświadczeniami z duchami, ale po którymś z kolei dziwnym zdarzeniu zaczynam wierzyć, że w naszym życiu uczestniczy w jakiś sposób inny byt. Zresztą, skoro czytacie to forum, to pewnie oglądaliście mnóstwo różnych filmików na youtubie czy innej stronce i przyznacie, że o ile część z nich na pewno jest mistyfikacją, to jakaś tam pozostała część pewnie jest prawdziwa, choć raczej trudno odgadnąć co gdzie zaliczyć.
Jak byłam mała podobno przychodziłam w nocy do pokoju rodziców mówiąc, że w moim pokoju ktoś jest. Dzieci mają bujną wyobrażnię, więc powiedzmy - mogłam sobie soś wymyślić... Rodzice oczywiście mówili ze coś mi się przyśniło.
Jednak z perspektywy czasu myślę, że rzeczywiście ktoś odwiedzał mój pokój.
Opiszę tylko jedno ze zdarzeń, które najbardziej mnie przeraziło i po którym długo długo się bałam.
W nocy spałiśmy z mężem w jednym łóżku (oczywiście ), Dziecko było poza domem, więc byliśmy sami w domu. Zadnych zwierzaków nie mamy, mieszkamy w bloku. Nie mogłam zasnąć mimo, że był środek nocy. Na 100% nie spałam i mi się to nie śniło! Jestem tego pewna! Usłuszałam że ktoś drepcze po podłodze - po wykładzinie w małym pokoiku w którym spaliśmy. W pierwszej chwili pomyślałam, że dziecko się obudziło i chce przyjść do na szego łóżka spać, ale uprzytomniłam sobie, że przecież dziecka nie ma. Struchlałam... Przykryłam się kołdrą pod szyję będąc odrócona twarzą do ściany, więc nic nie widziałam - zresztą chyba nie chciałam nic zobaczyć. Po chwili poczułam, że ktoś dotyka moich stóp przez cienką kołdrę. Nigdy tak się nie bałam, myslałam, że zejdę... po chwili czuję, że ktoś ściąga ze mnie kołdrę. Muszę dodać, że mąż spał na wznak i ani drgął przez ten cały czas - poczułabym najmniejszy jego ruch bo przylegałam ciałem do jego boku. Wtedy złapałam za kołdrę i szarpnęłam ją do siebie z całej siły i wierzcie mi z tego strachu wstąpiło we mnie coś - jakaś dziwna odwaga i jakaś furia i postanowiłam się odwrócić i stawić temu czoła. ... nic nie zobaczyłam. Nikogo nie było widać. Przez jakieś 2 miesiące po tym bałam się iść spać.
Dodam jeszcze, że dotykanie stóp przez kołdrę już się wcześniej zdarzyło.
Może dorzucę jeszcze, że dziecko dwukrotnie pytało mnie dlaczego ruszają się przedmioty, które nie powinny się same ruszać. Przy trzecim ruszaniu się przedmiotu byłam obecna- to było ciężkie pudło z zabawkami, które samo się przezież nie uniesie - a widziałam jak z hukiem opada na podłogę. nic w jego pobliże nie leżało, więc z niczego się nie zsunęło.
wielokrotnie widziałam przez szybę w dzrzwiach od pokoju ( co prawda kątem oka) przechodzącą po przedpokoju jasną postać.
Czułam wyrażnie czyjąś obecność - to też było ekstremalne przeżycie.
Raz miałam wrażenie (idąc z pokoju do pokoje, jakbym się z kimś otarła.
Raz widziałam też dziwną postać w wielu kolorach (jakodziecko określiłam to człowiekiem w paski)
Miało tez m-sce inne zdarzenie - którego świadkiem był mój brat. Ja, moje dziecko i mój brat byliśmy sami u mnie w domu. Siedzieliśmy w małym pokoju. I słyszeliśmy jakby ktoś w drugim pokoju się bawił zabawkami mojego dziecka. Na początku tylko ja to słyszałam, ale gdy powiedziałam o tym bratu, on stwierdził , że nic nie słyszał. Gdy odłosy się znów pojawiły, tylko spojrzeliśmy na siebie . Brat musiał zostać u mnie na noc, bo się bałam, ale i on miał pietra...
łoiki w szafce też się czasem przesuwają, choć tego nie widzę, a słyszę - boję się otworzyć wtedy szafkę. I to zawsze tylko w jednej jedynej szafce ( z ciągu szafek) słychać.
Kilka dni po śmierci członka mojej rodziny (przyznaję, że to niechlubne i wstyd mi) krytykowałam to co zmarła osoba zrobiła za życia moim zdaniem bardzo złego, (nie przebierałam w słowach) i wtedy stojąca obok mnie szklana buteleczka pękła a jej zawartość się wylała. Dziwny zbieg okoliczności.
Odnośnie "orbs" właśnie znalazłam coś co tłumaczy dziwne "kółka" na moim zdjęciu z cmentarza - to najprawdopodobniej maleńkie krople wody - zwyczajna wilgoć w powietrzu - widziałam w necie zdjęcie jak facet przy pomocy spryskiwacza uzyskał taki efekt A ja już myślałam, że jak cmentarz nocą , to może coś ...
tak sobie stopniowo przypominam różne dziwne dla mnie zdarzenia, więc napiszę cosik jeszcze -
Było to pewnie z 15 lat wstecz, ale pamietam to dobrze, bo też mnie wystrachało - Mieszkałam jeszcze u rodziców, ale że rodzice wyjechali (wolna chata), zaprosiłam kolegę do domu. Umówiliśmy się na 17.00. Było po 16.00, więc miałam jeszcze troche czasu i postanowiłam umyć głowę. Mimo, że byłam sama w domu i drzwi wejściowe do domu zamknięte na zasuwkę, drzwi od łazienki za sobą zamknęłam również na tę małą dodatkową klameczkę. Podczas mycia głowy ktoś zaczął mocno szarpać za drzwi od łazienki jakby chciał się dostać do środka i trwało to nie tak krótko, bo około 20 sekund. Pierwszy odruch i myśl -pewnie zapomniałam jednak zamknąć drzwi wejściowe i kolega przyszedł przed czasem i mnie straszy, więc krzyczę do niego "nie strasz mnie , zaraz wyjdę". Skończyłam myć głowę, zarzuciłam turban z ręcznika na głowę i otwieram drzwi od łazienki - cisza, spokój, nikogo niet, a drzwi wejściowe były zamknięte. Gdybym miała jakieś wątpliwości i mogła to jakoś sobie tłumaczyć, to z całą pewnością nie przejęłabym się tym, ale to jest naprawdę co najmniej zastanawiające.
Wcześniej napisałam, że czułam wyrażnie czyjąś obecność - to też było niedługo po śmierci członka rodziny - i powiem tylko, że od tej pory rozumiem co to znaczy jak "włosy stają dęba" ze strachu. Może nie całą długością (mam długie) , ale wierzcie, że rzeczywiście się unoszę u nasady Miałam wrażenie, że za sekundę coś się stanie, coś wydarzy, coś zobaczę (normalnie extremum strachu), ... ale po chwili ustało - jakby duch ( o ile to był duch) wyczuł mój paniczny strach i odszedł.
Ale jeszcze coś sobie przypomnialam - też noc, a właściwie było nad ranem, obudziło mnie stukanie w skrzynię łóżka na którym spałam - jakby ktoś siedział w pojemniku na pościel - czułam pod stopami drgania przy tym stukaniu. Mąż śpiący obok ( którego zaraz obudziłam) nic nie słyszał, nic nie czuł.
i jescze jedno stukanie - tym razem w ścianę w domu na działce - dom jest podzielony na dwie części. W naszej części było kilka osób, w drugiej nikogo. Rano właśnie obudziło mnie stukanie w ścianę - dzwięk jakby ktoś palcem stukał jak w drzwi tylko, że w ścianę. Wstałam więc, nasłuchując skąd dokadnie dochodzi to stukanie bo pewnie ktoś z domowników buszuje. Szłam za dochodzącym dzwiękiem. Zobaczyłam, że wszyscy śpią, nawet pies rodziców (spał na łóżku między rodzicami. Dzwięk dochodził po prostu ze ściany w dużym pokoju, po drugiej stronie ściany jest kuchnia i nikogo tam nie było. Im bardziej przysuwałam ucho do ściany, tym dzwięk ustawał aż stukanie ustało. Teraz żałuję, że nikogo nie ubudziłam od razu. Może nie było to hardcorowe i straszne , ale dziwne.
-- 2010-05-13, 08:42 --
Kokoszko - śmię przypuszczać, że to o czym piszczesz, to jakaś duszka.
Od jakiegoś czasu czytam sobie o duchach, bo mnie to zainteresowało z uwagi na dziwne zdarzenia w moim życiu i uważam, że duchy istnieją i są wokół nas - tylko nie do każdego chcą się zwrócić, nie każdemu chcę dać jakiś "sygnał". Zresztą pewnie często jest też na opak - działania ducha są ignorowane przez sceptyków, którzy sobie jakoś tam po swojemu tłumaczą dziwne zjawiska.
-- 2010-05-13, 09:03 --
Poza tym nie rozumiem sceptyków, którzy odwiedzają takie fora jak to właśnie i próbują nie raz na siłę wmawiać, że duchów nie ma. To, że nasza ziemska nauka nie potrafi czegoś wyjaśnić, nie znaczy, że tego wcale nie ma. Twierdzenie odwrotne znaczyłoby, że jesteśmy już na ostatnim stadium rozwoju intelektualnego i technicznego i że do niczego już nie dążymy, a tak przecież nie jest. Wiele jeszcze pozostało do wyjaśnienia, wynalezienia, odkrycia. NIe można więc zakładać, że życie duchowe nie istnieje.
Podobnie myślę o innym życiu we wszechświecie - jak możemy twierdzić, że na jakiejś odległej planecie nie ma warunków do życia i że nie ma tam innych istot... i dlaczego niektóre nie miałyby być na wyższym poziomie niż my (skoro sami możemy zbadać tylko maleńki fragment kosmosu) ? Zresztą co do tego nie mam złudzeń - zbyt dużo dowodów jest na istnienie "obcych".
Przepraszam, wyszłam poza temat, ale nie wykluczam tez, że to co bierzemy za duchy, to może np. właśnie sprawka istot na wyższym poziomie... Dopuszczam różne opcje, dlatego że są rzeczy dla nas nie poznane.