Mój System filozoficzny

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Mój System filozoficzny

Re: Mój System filozoficzny

autor: Czerniawski » 2024-02-17, 15:01

Ciekawym jest rozpatrywanie Schopenhauera i filozofii wieczystej, jest to obiecujący kierunek z XIX wieku. Tłumaczyłby wszystkie zjawiska a korzenie miałby u Platona, Jana Dunsa Szkota i ogólnie w woluntaryźmie.
Wola była by rozumiana jako jednia a jej przeciwieńwiem było by dobro, bądź Bóg.

Re: Mój System filozoficzny

autor: Czerniawski » 2024-02-17, 14:58

Tak. Wyznaje asocjacjonizm.

Prawda jest Bogiem, a Bóg jest prawdą.
"Na początku było słowo i dzięki słowu był Bóg i tym słowem jest Bóg". Obraz to nazwa, nazwa to pojęcie, pojęcia tworzą słowa.
Bóg jest słowem.

Etyka moja jest to podział na dobro 1 i zło 0.
Jak po podsumowaniu logicznym będziesz mówić, pokazywać, działać zgodnie z wartością 1 a więc prawdą, to dla Boga jesteś "istniejącym" a jeśli wykonujesz 0, to "nieistniejącym".
I to dosłownie ma w moim życiu podział na wartości prawdziwe a więc dobre i fałszywe, czyli urojone (łac. chimeras). Istnieje więc w moim życiu realnie logika dwuwartościowa w formie etyki, sprowadzającej się do: prawdy, skuteczności, piękna, dobra.

Jestem indywidualistą jak Platon, ale przyjmuje istnienie pewnych "konieczności" w życiu.

Re: Mój System filozoficzny

autor: Petrue99 » 2015-08-14, 19:41

Widzę że temat stary, ale popiszę sobie a co. Żyjemy tutaj aby zaistnieć w naszym świecie, nawet może przywrócić do życia, chodzi mi o lata dzieciństwa albo wizję pięknej Ziemi. Chcę aby ludzie czasami wyszli ze swoich skorup wszelkich ograniczeń, byli wolni. Niektórzy na prawdę negują ideę innych, nie kiedy nieświadomie, świadomie. Przekreślając ich myśli, które mogą nie mieć sensu. W naszej egzystencji chodzi o to byśmy wspierali się nawzajem i pielęgnowali naszą wyobraźnię, nasz świat. Ja bez wyobraźni nie mógłbym żyć. Byłbym jedynie kopią kogoś, bym robił to samo co ten drugi człowiek. Praca, dom, rodzina, ten sam scenariusz, ciągle to samo, czasami czuję jakbyśmy byli czyimiś marionetkami. Wierzę w Matrixa, a raczej jestem pewny że on istnieje, po prostu czuję to, dostrzegam. Zawsze chcę aby moje życie nie było normalne, wolę kiedy w nim widzę jakieś wyzwania i więcej kontrowersji, więcej magii. Ktoś może powiedzieć jakiś świr, ale czy nie lepiej żyć we własnej iluzji i ją tworzyć, a nawet być przy niej bardziej szczęśliwym. Widzę w sobie szaleńca, który wierzy w nieprawdopodobne, niewyjaśnione, nie wiem dlaczego ale trudno mi uwierzyć w Boga przy wierzeniu w coś innego. Jak myślicie czy takie podejście do życia jest zdrowe, bardziej ekscytujące? Chciałbym aby ktoś zobaczył moje wypociny, bo czasem jestem bardziej samotny niż mi się wydaje. Wiem, że rzeczywistość jest okrutna, tylko dlaczego ktoś ma niszczyć moją rzeczywistość w której widzę samo dobro, albo ktoś mówi że mam wybujałą wyobraźnię.

autor: elladan666 » 2006-07-24, 22:30

Wedlug mnie nasza cywilizacja jest zbyt zacofana aby zrozumiec nieskonconosc, my zyjemy w 4 wymiarach, ale naukowcy przypuszczaja ze moga istniec cywilizacje zyjace nawet w 16 wymiarach, my nie jestesmy w stanie sobie tego nawet wyobazic. ;)

autor: Heretica » 2006-03-11, 14:53

Mnie osobiście odpowiedzi na te i inne pytania udzielił Kybalion(znajdziesz go na www.franzbardon.pl ) Jest dosc zawiły, lecz to tam właśnie zawarte są fundamentalne prawa(od razu mówie ze to filozofia Hermatyczna). Po pierwszym przeczytaniu tej książki bylo mi bardzo trudno cokolwiek zrozumiec ale pokilku dniach wszystko przyszlo-nawet zrozumienie. Teraz juz nie mam tak wielu pytań i czuje siem bezpieczna. Jeśli ktos chcialby to poczytac to zachecam, lecz podejrzewam ze najlepiej byloby to wydrukowac bo ja probowalam siedziec przy kompie i to czytac ale nic nie zrozumialam.Do piero jak wydrukowalam całośc to rozumienie szło mi znacznie lepiej. Jeżeli uważnie przeczytacie tą lektórę to nie bedziecie mieli zadnych pytań, albo bynajmniej nie takich jakie teraz macie. Pozatym jesteśmy skończonymi istotami(mówie tu o naszych rozumach) i nawet gdybyśmy osiągneli bardzo wysoki poziom rozwoju to i tak nie objelibyśmy myślą wszystkiego, bo to jest njie mozliwe. Wiec nie klopoczcie się ze nie znajdujecie odpowiedzi na te i wiele innych pytan-bo nawet jeśli byście je poznali czy usłyszeli to nigdy do konca nie moglibyście ich zrozumiec. Ja jeszcze niedawno mieszalam się i glowilam, lecz teraz wiem ze niepotrzebmnie. Znalazlam dla siebie dobra lektore jaką jest Kybalion i dzieki niej moje rozumowanie poszlo innym tokiem-już nie zadaje pytań jak to Zielony jeszcze niedawno powiedzial- jak 14 latka. Bylo tak do momentu póki nie iodkrylam mojej filozofi, nauki czy jak kolwiek to nazwac no poprostu Hermetyzm. Teraz czuje siem dobrze i nie musze zadawac tylu bzdurnych pytan. Sory ze moja wypowiedz jest nie skladna- nie mam dzis dobrego dnia wszysrko mnie rozprasza... :547:

autor: Entelarmer » 2006-03-10, 21:31

Moje podstawowe zasady:
-Wątp we wszystko, bo lepiej miło się zaskoczyć niż niemiło rozczarować.
-Nie ma przedmiout nie do znieszczenia, nie ma potęgi nie do pokonania, nie ma istoty nie do obalenia - wszystko mozna zniszczyć
reszta później

autor: Skóra 66 » 2005-10-18, 15:10

Albo... kochaj i pozwól kochać innym... :wink:

autor: Skóra 66 » 2005-09-14, 01:58

Ja pomyślę i napiszę jutro, bo dzisiaj jest już za późno... :555:

autor: amciak » 2005-09-14, 01:32

ja ostatnio zastanawiam się nad inna troszke teoria. bardzo fajna zreszta i dosc kontrowersyjna. jak wszystko wlasciwie.

bardzo bliski jest mi sceptycyzm - czyli watpliwosc we wszystko (w olbrzymim skrocie), przyjmowanie sytuacji przeciwnych do np. wyczuwalnych zmysłami jako mozliwe (czyli: dotykam czegos, ale moze tu tego nie byc, bo ja to sobie wymyslilem). taka postawa ma wiele wspolnego z magia, wrecz wynika z niej.

i teraz tak. do niedawna funkcjonowalam w swiecie binarnym: tak-nie, zlo-dobro, 0-1, prawda-falsz. plus to, co jest pomiedzy, i tak zreszta subiektywne.

i niedawno na pewnym wykladzie poznalam 3 wartosc budujaca wszechswiat/rzeczywistosc. bylo to prawdopodobienstwo. myslalam nad tym dlugo i ciagle nie moglam tego przyjac, poniewaz prawdopodobienstwo oznaczalo dla mnie "nie wiem" - nieznajomosc prawdy.

az mnie olsnilo. prawdopodobienstwo rownie dobrze zawiera w sobie "moze". czyli: dotykam tego krzesla, ale moze go tu nie ma?

i w tym momencie wszystko dopasowalo mi się do wczesniejszej ukladanki, jako ze moj swiat postrzegalam jako skrajnosci wychodzace i konczoce się w jednym punkcie. punkt jako wszechrzecz. czas jako punkt. wszystko jako punkt. tylko tak potrafilam wyobrazic sobie to, ze skrajnosci doprowadzone do ostatecznosci pokrywaja się.

i tak "moze" - trzeci pierwiastek wszechswiata - jest tym punktem, ktory laczy 0 i 1. rzecz przy takim rozumieniu tej teorii jednoczesnie istnialaby i nieistniala, byla czescia bytu i niebytu (mam na mysli przeciwienstwo bytu, nie mamy w naszym slowniku odpowiedniego terminu, uzywamy tylko zaprzeczen slow oznaczajacych wartosc logiczna 1). istnienie i nieistnienie mogloby byc jednym - "moze".

co o tym myslicie? mam jeszcze w zanadrzu pelno takich kwiatkow;)

autor: Kura » 2005-07-23, 10:38

Wiem, ze jestem inna... ale ja ten "absolut" odczowam i... się nim ciesze :P odczowam to jako wszechogarniajace dobro - pierwiastek kreatywnosci, tworczosci, nieskonczonosc energii. czuje to i uswiadamiam sobie, ze jestem czescia tego wszystkigo. taka swiadomosc integracji wzbudza we mnie spokuj, radosc, bezpieczenstwo... tym absolutem jest dla mnie bog, dla tego moje odczucia sa zupelnie subiektwne i skazone moimi doswiadczeniami i wiara.

autor: Solmyr » 2005-06-25, 19:15

Też masz ten sam problem co ja czujesz jego zew ale nie wiesz jak na niego odpowiedziec.

autor: Fenikt » 2005-06-25, 18:52

I po czesci masz racje istnieja egregory wszystkich bogow jakich kiedykolwiek wymyslono, ale istnieje absolut ktory jest pierwotna czysta czescia wszystkiego... nie wiem jak to okreslic ale ja to czuje...

autor: Solmyr » 2005-06-25, 16:32

A mi się wydaje że Bogów twożył czlowiek a tworzenie to było odpowiedzią na to czego nasz umysł nie ogarnia wkońcu magiia może tworzyc a wiara odkształca tak rzeczywistośc jak i astral jeżli założymy że istnieje absolut coś nie opsywalnego nie do poznania moc w czystej formie pierwsz myśl wszechświata to bug jest odkrztałceniem tej drobnej częci absolutu za pomocą wiary. Bug taki jest i istnieje ma moc taką jaką mu nadała wiara. A umiera i odchodzi staje się tylko archetypem po śmierci lub odejściu wyznawców Bo skąd by się wzieła taka różnorodność bogów z kturuch kazdy posiada moc bo można się do niej odwołać.

Na górę