Rodzime Roswell

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Rodzime Roswell

autor: jaras » 2008-01-02, 20:37

hehehe...

do najprostszych rozwiązań dojść najtrudniej... ;-)

autor: jaras » 2007-12-29, 19:01

ciekawa rzecz...

są większe?

autor: jaras » 2007-12-28, 19:16

możesz dać namiary na zdjęcia pojazdu?

z tego co wiem, nic się nie uchowało, to były czasy UB i NKWD, które wszystko szybko przejęły...

autor: DeXter » 2007-12-28, 16:31

Jak dziadek przyjedzie to się spytam czy coś jeszcze widział ;)
Może załatwię jakiś wywiad :grin:

autor: Darnok » 2007-12-28, 16:11

KrypoArion, niestety nie mam :/
DeXter, a dziadek widział jakąś istotę?

autor: DeXter » 2007-12-28, 16:07

Mój dziadek tam pracował gdy to coś spadło więc to nie jest żadna ściema , opowiadał mi kiedyś że obrazu po katastrofie zamknięto cały teren wokoło , musiało to być strasznie ciężkie gdyż nie mogli tego wyciągnąć , mówił też że tak jakby jakiś czarny płyn ( ? ) był wewnątrz tego pojazdu i dopiero po odpompowaniu udało się przenieść to w inne miejsce.

autor: Darnok » 2007-12-28, 15:51

Z tego co się orientuje, to zdjęć nie ma, tylko artystyczne wizje.

autor: Darnok » 2007-12-28, 00:41

Powinno to już gdzieś na serwisie być.

Rodzime Roswell

autor: jaras » 2007-12-27, 20:13

Do katastrofy Niezidentyfikowanego Obiektu Latającego w Gdyni doszło
21 stycznia 1959 roku.

Dziś już bardzo trudno trafić do świadków owego tajemniczego
wydarzenia. Wielu z nich nie żyje, inni porozjeżdżali się świecie. A
jednak okazuje się, że coś wydobyto z gdyńskiego basenu portowego. W
zachodnich książkach na ten temat powoływano się na zeznania
strażników portowych, którzy widzieli na plaży również istotę w
dziwnym uniformie, ze spaloną twarzą i włosami. Co rzeczywiście
miało wtedy miejsce?

"Wieczór Wybrzeża", lokalny dziennik, na pierwszej stronie zamieścił
informację tej oto treści:

Zaobserwowany obiekt był dużych rozmiarów i miał kształt koła.
Talerz ten był koloru pomarańczowego, jego brzegi zabarwione były na
różowo. Obiekt nadleciał od strony miasta i wykonując gwałtowny
manewr, jakby chciał uniknąć rozbicia się a ląd, spadł prawie
pionowo do wód portu.

Miasto huczało od plotek. I nagle tropiący niecodzienne wydarzenie
dziennikarze zamilkli. Najwyraźniej ktoś, skutecznie "odradził im"
dalsze zajmowanie się tą sprawą. Wszystko byłoby dobre, prócz
nagłego milczenia, dającego podstawę do wszelakich plotek i
mobilizującego ciekawskich do dalszych poszukiwań. Tymczasem okazało
się, że było coś jeszcze...

W kilka dni po upadku obiektu do basenu portowego Gdyni strażnicy
portowi napotkali dziwną postać płci męskiej, która całkowicie
wyczerpana czołgała się po plaży. Istota ta nie mówiła w żadnym
znanym języku i była ubrana w jakiś uniform. Obcy żył dopóty, dopóki
miał na ręku bransoletę. Gdy ją zdjęto, umarł.

Do dzisiaj pozostaje tajemnicą, co stało się z ciałem pozaziemskiej
istoty.

UFO w Gdyni

Na górę