autor: guest » 2005-08-05, 11:33
bez tytułu
Mówię coś, lecz nikt mnie nie słyszy, nikt nie słucha,
mój głos nie dociera do nikogo
czuję się odrzucona
wszyscy odwracają się ode mnie...
Moje mysli rzucone gdzieś w kąt
nie mają już żadnego znaczenia
została tylko pustka...
i płacz...
Po trupach do celu
Wojna, przerażające krzyki...
słychać płacz dziecka
klęczącego przy swoich martwych rodzicach,
już zwątpiło, straciło nadzieję,
że będzie lepiej...
Z daleka jeszcze słychać strzały,
wokół trupy, rozlana krew,
niektórzy jeszcze żyją,
u kresu wytrzymałości próbują wydać ostatni odgłos,
błagają o pomoc,
której nikt nie może im ofiarować...
Tyle cierpień i nienawiści...
W imię czego?!
bez tytułu
Przy otwartym oknie
słychać czyjeś kroki -
- to ja idę przez życie.
Waham się, chcę skręcić,
zatrzymać się...
jednak idę dalej.
bez tytułu
Uczucia przeplatają się nawzajem łącząc się w absurdalną całość.
Z jednej strony myślę, że wszystko robię źle,
z drugiej - jestem na wszystko obojętna,
nie intersuje mnie świat, otaczający mnie ludzie...
ich nie ma, jestem tu sama.
Nie potrafię wyrazić tego, co czuję,
zamykam się w ciszy tłumiącej mój wrzask w środku...
krzyczę bo nie wiem, co się ze mną dzieje.
Chcę uciec tam, gdzie będę sama, bez zbędnych mysli,
pustka zaprząta moją głowę,
myślę o wszystkich a zarazem o niczym.
Gdybym tak mogła rozpłynąć się w nicości...
lecz nie mogę i dlatego płaczę...
a każda kropla łzy jest zlepkiem złości i smutków.
Moja dusza chce uwolnić się od ciała, czuję to,
zmierza w kierunku nieznanego, jest już bliska rozdarcia
jednak ta usilna więź nie pozwala jej odejść.
[i]bez tytułu[/i]
Mówię coś, lecz nikt mnie nie słyszy, nikt nie słucha,
mój głos nie dociera do nikogo
czuję się odrzucona
wszyscy odwracają się ode mnie...
Moje mysli rzucone gdzieś w kąt
nie mają już żadnego znaczenia
została tylko pustka...
i płacz...
[u]Po trupach do celu[/u]
Wojna, przerażające krzyki...
słychać płacz dziecka
klęczącego przy swoich martwych rodzicach,
już zwątpiło, straciło nadzieję,
że będzie lepiej...
Z daleka jeszcze słychać strzały,
wokół trupy, rozlana krew,
niektórzy jeszcze żyją,
u kresu wytrzymałości próbują wydać ostatni odgłos,
błagają o pomoc,
której nikt nie może im ofiarować...
Tyle cierpień i nienawiści...
W imię czego?!
[i]bez tytułu[/i]
Przy otwartym oknie
słychać czyjeś kroki -
- to ja idę przez życie.
Waham się, chcę skręcić,
zatrzymać się...
jednak idę dalej.
[i]bez tytułu[/i]
Uczucia przeplatają się nawzajem łącząc się w absurdalną całość.
Z jednej strony myślę, że wszystko robię źle,
z drugiej - jestem na wszystko obojętna,
nie intersuje mnie świat, otaczający mnie ludzie...
ich nie ma, jestem tu sama.
Nie potrafię wyrazić tego, co czuję,
zamykam się w ciszy tłumiącej mój wrzask w środku...
krzyczę bo nie wiem, co się ze mną dzieje.
Chcę uciec tam, gdzie będę sama, bez zbędnych mysli,
pustka zaprząta moją głowę,
myślę o wszystkich a zarazem o niczym.
Gdybym tak mogła rozpłynąć się w nicości...
lecz nie mogę i dlatego płaczę...
a każda kropla łzy jest zlepkiem złości i smutków.
Moja dusza chce uwolnić się od ciała, czuję to,
zmierza w kierunku nieznanego, jest już bliska rozdarcia
jednak ta usilna więź nie pozwala jej odejść.