Tutaj będzie pożyczka, pozycjonowanie, chwilówka, no i w ogóle cały ten reklamowy stuff... no bo w końcu odchudzanie, meble, dieta i dentysta same się nie zareklamują...
Na swojej drodze spotkałam wielu ludzi, którzy mnie krzywdzili. W różny sposób, głównie psychologiczny. Nigdy nie rozpaczałam. Wzięłam na ''klatę''. Tłumaczyłam sobie to tak- 1. nigdy nie chcę nigdy nikogo potraktować w ten sposób lub inaczej- chcę traktować innych nie w ten sposób. 2. cieszę się, że spotkałam tą osobę na swojej drodze, bo pokazała mi, że nie chcę być kimś takim lub bardziej pozytywnie- pokazała mi, że chcę być inną osobą niż ona/on Chcę nie spotykać się z tymi lub podobnymi osobami. Chcę przebywać w towarzystwie, w którym ich nie ma. Powiem miłe słowo, ale żadnych kontaktów prywatnych lub towarzyskich. Toksyczni, zadufani w sobie ludzie są wszędzie. Nikt z nas nie uniknie kontaktu z nimi. Osobiście się nimi nie karmię. Gram w grę z nimi a kiedy widzę, że nie ma żadnego przebłysku w ich zachowaniu, staram się kompletnie wyeliminować kontakty z nimi. Często się nie da. Więc kiedy zwyczajnie nie mam szans na uniknięcie kontaktu z nimi, kiedy robią tyrady na temat- a dlaczego jesteś weganką, a bo lekarze i naukowcy powiedzieli to i tamto, a to dlaczego nie chcesz swetra z wełny na gwiazdkę, itd- odpowiadam ze spokojem- Bo tak wybrałam. To jest mój wybór. Nie oceniaj, bo ja nie oceniam Twojej ścieżki i nie interesuję się Twoim życiem prywatnym. Bywa, że nie pomaga i naciskana/atakowana/wyśmiana odpowiadam zwyczajnie po Polsku-a weź się odpl od mojego życia, zajmij się swoim i wychodzę.
Jezeli reinkarnacja w takiej formie działa to dlaczego jeszcze 200 lat temu nas ludzi na tym swiecie było około 1 mld a dzisiaj czyli około trzy pokolenia pozniej juz prawie 8 mld ? Jak to mozliwe skoro to podobno opiera sie na reinkarnacji? To jest bez sensu - sens by moze miało gdyby nas była podobna ilosc. To naprawde niedorzeczne wierzyc ze umieramy i rodzimy sie na nowo jako człowiek w nowym ciele. Ta teoria może i miała sens dawno temu gdy ludzi było stosunkowo mało i nikt do konca nie wiedział ile. No ale teraz widac ze to tak nie moze działac - tak wiem ze mozna rozne dodatkowe absurdy tworzyc typu że duza czesc dusz która wczesniej była w ciałach zwierzet nagle dostała olśnienia i awansowała :) dlatego przez te 200 lat nas ludzi zrobiło sie 7x wiecej. Ale to troche bełkot, bo nas ludzi jest tak duzo bo zmieniły sie warunki zycia a tworzenie do tego jakis teorii religijno podobnych jest bez sensu. Większość poglądów religijnych to tak naprawdę jedynie fantazje których celem jest pokonanie naszej śmiertelności. Najważniejszym celem naszego Ego jest istnienie dlatego tworzy nam iluzje przetrwania w ktorą tak bardzo chcemy wierzyc bo tak działa naszego ego i od dawna korzystaja z tego wszelkie religijne struktury kontroli obiecując nam po śmierci poteżne nagrody i mozna tak obiecywac bo za zycia i tak niczego nie da sie zweryfikowac a na tych poteznych nagrodach bazują wszelkie religijne systemy kontroli przy okazji obrzydliwie bogacąc sie (taki KK to przypadkjowo najbogatsza instytucja na swiecie) Wierzyc mozna sobie praktycznie we wszystko bo na tym polega wiara - wiara to wiara ze to cos takie jest jak sobie wyobrazimy - wiec w dowolnych bogow mozemy sobie wierzyc bo nie ma innych bogow poza tymi ktoroych sami sobie wymyslimy i w ktorych wierzymy :). A jeżeli coś opiera się tylko na wierze nie nie może byc prawdziwe. Poza tym tak wielu ostatnio opowiada jak ten proces po smiercu wyglada - ja sie pytam na jakies podstawie ? Czy ktos naprawde umarł był tam i powrócił czy są to teorie bo komus sie tak wydaje , bo mu sie tak przysnioł itp... Przeciez nikt nie moze wiedziec bo nikt kto naprawde kto umarł i jego mozg naprawde przestał funkcjonowac nie wrócił i nawet wszelkie stany mistyczne czy inne doswiadczenia dzieja sie jak mozg funkcjonuje. Nikt nie wie co jest pozniej. NIKT ! Predzej uwierze w cos typu ze JA naprawde nie istnieje tzn poczucie własnego JA jest pewnego rodzaju iluzją i nie powinienem sie z czymkolwiek trwale utozsamiac. Byc może bede ponownie jakims doswiadczeniem pozneij ale to nie na zasadzie ze JA umieram i JA rodze sie od nowa bo poczucie JA to tylko tymczasowa iluzja !! Ja tak naprawde nie istnieje - to tylko tymczasowa iluzja założona na pewne doświadczenie.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych
Adam174 napisał(a): Moje wspomnienia zaczęły do mnie powracać dopiero w wieku 40 lat gdy dowiedziałem się, że jestem adoptowany. Najpier dotyczyły czasu sprzed adopcji, najpierw mgliste a potem bardziej wyraźne układające się w pewną całość. Teraz mam lat 48 a od ok. 2 lat nachodzą mnie wizje, wspomnienja sprzed narodzin. Tłumaczę to wszystko tym, że przez 40 albo raczej 37 lat tkwiłem w przeświadczeniu, że moi rodzice adopcyjni są jedynymi rodzicami jakich miałem, albo ogólnie temat dla mnie do 40 roku życia nie istniał. Może wspomnienie sprzed narodzin rozpocznę od tyłu gdy doleciałem korytarzem przestrzennym do Ziemi, nie wiem jak długo ją obserwowałem jednak wcześniej doleciałem do Słońca i wewnętrzny głos nakazał mi w stronę Ziemi. Nim pojawił się podprzestrzenny korytarz przypomina mi się wielka zasłona oraz inne duszyczki , które do tej wielkiej zasłony podążały. Za nim znalazłem się w tej przestrzeni widzę, że znajduję się w wielkiej sali wśród małych istot, kilka krotnie większy ode mnie mężczyzna o czupryniastej fryzurze gołym torsie, ubrany w dziwne sukno od pasa w dół nakazał mi lecieć na Ziemię, więc wskoczyłem do miejsca wypełnionego białą parą lub dymem by znaleźć się w dziwnej przestrzeni aż doleciałem do tej wielkiej zasłony. Kolejne wspomnienie : wielka sala, ludzie w białych ubraniach ustawieni po dwóch stronach sali i pośrodku kroczący Jezus. Kolejne wspomnienie dotyczy gdy istoty mnie witały z wcześniejszej podróży która zaczynała się na Ziemi. Leżałem w szpitalu. Przychodziła do mnie kobieta, która była synową lub córką. Wówczas byłem stary i ciężko chory. Gdy leżałem sam zacząłem się dusić aż straciłem wzrok i zapadłem w ciemność. Nie wiem jak znalazłem się ponad Ziemią ale gdy na nią spoglądałem pomyślałem, że muszę tam wracać, że nie poradzą sobie beze mnie. Wewnętrzny głos powiedział mi - nie martw się o nich. W tym momencie się odwróciłem i zobaczyłem wielki korytarz, nie wiem jak długo leciałem ale gdy doleciałem do celu mnóstwo istot zaczęło mnie witać tak jakby mnie znali - wszyscy się cieszyli. (komentarz do artykułu Doświadczenia sprzed narodzin)