Hm... Mam pytanie w związku z czymś co mi się przydało, dość dawno już (miesiąc, albo i więcej) w ramach ćwiczeń OOBE.
Miałem zacząć już dawno, jednak z racji, że nie zawsze mam do tego nastrój, często jestem zmęczony, wracam późno i nie mam czasu - nie ćwiczyłem dawno wychodzenia poza ciało. Dotychczas odbyłem nie więcej niż 5 prób - i o ile 4 to skończyły się ostatecznie zaśnięciem, a przynajmniej nie kontrolowanym wyjściem, to jedna była dość dziwna. Nie wiem, może to sen, może sobie wymyśliłem, ale było to dziwne i pamiętam.
Aha: byłem wtedy trzeźwy, nie biorę żadnych narkotyków, nie palę papierosów -> skoro ćwiczyłem OOBE musiałem być w dobrym stanie fizycznym i psychicznym, i działać na normalnych obrotach.
Zdarzyło się to, jak już pisałem, z ponad miesiąc temu. Niestety dokładnie nie pamiętam, kiedy. W każdym bądź razie był to okres, gdy próbowałem raz na jakiś czas wpędzić się w ten stan. Jak zwykle zapodałem sobie relaksującą muzyczkę, wpływającą na podświadomość, położyłem się wygodnie i starałem się osiągnąć OOBE.
I tutaj zaczyna się coś dziwnego: nie pamiętam, bym wyszedł z ciała, więc możliwe jest, że to co pamiętam (dość wyraźnie) zmyślił mój mózg podczas snu. No, ale w każdym bądź razie...
Niewiele pamiętam z tego wychodzenia itd (nie wydaje mi się żebym wyszedł, choć może?) -> poza jednym faktem. Pamiętam, że rozmawiałem we śnie z pewnym chłopakiem. Pamiętam, że był młody, miał białą czapkę bejsbolówkę, i chyba był ubrany na biało (może i miał dres -> nie pamiętam, ale na pewno miał czapeczkę. I chyba zawadiacko miał ją ją przekrzywioną, ale to nie jestem pewien -> na pewno jednak nią miał. I miał w ubraniu coś białego, bo pamiętam ten kolor.). Unosił się trochę nade mną, a przynajmniej taką perspektywę tej wizji, spotkania, snu, przypominam sobie. Nie pamiętam treści rozmowy, ale na pewno chciał jednej z tych dwóch rzeczy: "bym wyszedł z ciała" bądź "bym go wpuścił do siebie" -> nie jestem pewien, czy chodziło to o mój dom, czy moje ciało. Może chciał też bym "wyszedł do niego" -> mam nadzieję, ze zrozumieliście, co chciałem przekazać, i nie zakręciłem tego za bardzo. Co do scenerii: na pewno unosił się nade mną. Dookoła chyba nie było niczego (przynajmniej nie przypominam sobie) -> a widziałem to ze swojej perspektywy.
Nie spełniłem jego prośby, pamiętam, że poczułem lęk, bardzo silny. Byłem wręcz przerażony, nie wiem, czy prośbą, czy czymś w jego zachowaniu (nie pamiętam tego dokładnie) - ale dokładnie pamiętam, że zacząłem go wyklinać, by sobie poszedł. Wydaje mi się, że krzyczałem, choć teraz nad tym myśląc, możliwe, że szeptałem. Tak mi się wydaje, bo jak przez mgłę sobie przypominam, że ciężko mi było to mówić. Niestety nie jestem pewny, co za pewno nie będzie dla Was pomocne do poradzenia mi w tej sprawie. W każdym razie powtarzałem dość długo, by odszedł, czy się wynosił, i przebudziłem się potem.
Obudziłem (ocknąłem, powróciłem) się przestraszony i zdenerwowany. Nie wiem, może moje zachowanie było nieracjonalne, a chłopak chciał pomóc, ja jednak postąpiłem jak postąpiłem. Nie muszę chyba dodawać, że nie praktykuję (właściwie to powinno być użyte słowo "uczę się", ale wiadomo chyba o co chodzi) już na razie od tego czasu OOBE.
Co do sceptyków, że piszę po tak długim czasie: ostatnio inne sprawy mnie zaprzątają, na forum napisać nie miałem czasu, nie praktykowałem już wychodzenia poza ciało, jak i nic mi się takiego więcej nie zdarzyło - więc ogólnie, sprawę olałem i nie mówiłem nikomu o tym. Nie zmyśliłem sobie też tego - znaczy, może mój mózg we śnie to sobie wytworzył, taką mam nadzieję- ale nie siedzę tu celowo i nie robię żadnych prowokacji, bo ani mi w głowie, zwracać na siebie uwagę, ani nie mam w tym żadnego celu. Uznaję zresztą, że był to sen (bo jak nie, to za dużo wtedy powstałoby pytań, nad którymi wolałbym się nie zastanawiać, a podstawowe brzmiałoby - kim był ten chłopak, co chciał, co by się stało, jakbym spełnił te jego prośby). No i nie chcę tego roztrząsać, bo pamiętam za mało, nie pamiętam dokładnego wyglądu jego, a z takimi informacjami tego nie ustalimy, kim był.
Moje pytanie bardziej brzmi zatem: czy był to bardziej sen, czy prawdziwe spotkanie z innym człowiekiem, bytem czy kimś tam innym? Domyślam się, że nie będziecie tego wiedzieć na pewno, bo w końcu niby skąd, gdyż zdaję sobie, że może moje informacje są zbyt mało szczegółowe, ale tyle pamiętam - a sny są tak .... piękne, tajemnicze, dziwne, a psychika czasem wytwarza różne bzdury w czasie ich projekcji, że właściwie mogłem sobie sam to sobie wszystko wymyślić. Napisałem tylko dlatego, że wydarzyło mi się to podczas ćwiczenia OOBE, więc biorę pod uwagę, że mogłem coś spotkać. Wtedy by jednak znaczyło, że mi się powiodło -> ale nie pamiętam, bym gdzieś chodził, latał, czy ogólnie był poza ciałem.
No i skoro sen, to czemu akurat taka sytuacja... Może i czytam, oglądam i piszę horrory, sf, fantasy (wtedy na pewno nic nie oglądałem, bo dawno cokolwiek widziałem, a z książek to nie pamiętam co czytałem. Może i sporo się takimi rzeczami interesuję, a gdy piszę często opracowuję różne rzeczy, dużo o tym myśląc, jednakże motywu chłopaka w czapeczce nigdy nie wymyśliłem. No dobra, dość, bo piszę w kółko o tym samym.
Krótko i na temat: czy bardziej doświadczeni w takich sprawach użytkownicy, mogą mi podpowiedzieć, co to było, sen czy nieprzyjazne spotkanie? Wiem, że może mało informacji dałem, ale tyle pamiętam -> jakby co można zapytać, ale napisałem chyba już wszystko, co mogłem.
I nie zaprzątałbym sobie tym głowy, gdyby nie pewne doświadczenie "realizmu" i "zagrożenia". I strach po przebudzeniu. No, ale może był to koszmar, a zamiast potwora zrodził mi się chłopak w czapeczce. Tylko że dotychczas tacy mnie nie przerażali (poza tymi, co stoją zawsze w kupie, i są bardzo troskliwi - zawsze zapytają, czy ma się jakiś problem. Szkoda że mają jeden sposób doradzania
- takim optymistycznym akcentem, który jest nieudolną próbą żartu, zakończę swą wypowiedź.
P.S. Oczywiście, można mi odpisać na priva -> po prostu mnie interesuje, co o tym sądzicie, bo troszkę mnie to zaniepokoiło.